Enrique Villanueva: osobiste doświadczenie z protokołem CE5

11. 12. 2023
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Jesteśmy w dolinie San Fernado i porozmawiamy z Enrique Villanueva. Przyjął nasze zaproszenie jako gość cyklu, w którym ludzie, głównie z Ameryki Łacińskiej, opowiadają o swoich spotkaniach z istotami pozaziemskimi. Dobrowolnie dzielą się z nami informacjami i doświadczeniami. Najpierw chcę zapytać Enrique: jesteś z Peru, czy możesz nam coś o sobie powiedzieć?

- Urodziłem się w Limie, stolicy Peru. Po raz pierwszy zobaczyłem statek obcych, gdy miałem 7 lat. Grałem na zewnątrz przed domem z przyjaciółmi. Zauważyliśmy światła, a potem błyskawice tak jasne, że noc nagle stała się jak dzień. Byłem oburzony. Kilka dni później zbliżył się kolejny statek. Byłem blisko domu i widziałem dzieci biegające drogą. Pobiegłem za nimi, próbując dowiedzieć się, co to było. Zauważyliśmy coś, co wyglądało jak dwie dotykające się płyty i poruszało się jednocześnie bardzo cicho i szybko. Pamiętam, że jako dorośli pamiętali inwazję obcych. Byliśmy mali i zapytaliśmy, co to jest? Co to jest kosmita? Co jest UFO? Myślę, że to był pierwszy opis czegoś takiego. Mój ojciec zawsze interesował się zjawiskami paranormalnymi.

- Więc to był twój ojciec. Co to było?

- Pracował jako lekarz policji. Był członkiem Zakonu Różokrzyżowców, potem gnostyków, później masonów. Interesowały go różne sposoby budzenia świadomości. Kiedy się urodziłem, biblioteka w naszym domu była już pełna różnych książek z tych dziedzin. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem statki kosmiczne, zapytałem ojca, a on po prostu wskazał na bibliotekę i powiedział - tutaj jest wiele książek do wyszukania. I tak przeszedłem od informacji o UFO do jogi i podróży astralnych. Byłem bardzo zaciekawiony i pamiętam swoje pierwsze doświadczenie z podróżami astralnymi. Nagle spontanicznie wyszedłem z mojego ciała gdzie indziej. Na początku bałem się tego i nie wiedziałem, jak to kontrolować. Później nauczyłem się kilku technik, ale odkryłem, że płaszczyzna astralna ma takie same ograniczenia, jak ten świat fizyczny. Nie osiągnąłem tam żadnego otwarcia świadomości, można to osiągnąć tylko w tym fizycznym świecie, kiedy doświadczam mojej fizycznej obecności. Więc odszedłem od podróży astralnych, skupiłem się na medytacji i spróbowałem zrozumieć sens istnienia. Szukałem od 12 do 16 roku życia. W wieku 16 lat zacząłem widzieć UFO. Za każdym razem, gdy wychodziłem na dach naszego domu, widziałem światła. Nie byłem pewien, co to może być, może UFO. Było zbyt wysokie, abym mógł rozpoznać. To było jak poruszanie się gwiazd, przecinanie ich ścieżek lub poruszanie się po niebie. Podczas medytacji wysłałem pomysł, że szukam tam przyjaciela. Nie czuję się tu jak w domu, może ktoś będzie zainteresowany i porozmawiamy o tym. Potem miałem z nimi astralne doświadczenia. Najpierw zadzwonili do mnie. Wyglądało to tak: pewnego popołudnia odpoczywałem, gdy nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Zapytałem, czy ktoś by to odebrał. Ale nikogo nie było w domu. Więc podbiegłem do telefonu, podniosłem słuchawkę, a głos powiedział do mnie: Czy chciałeś przyjaciela? Jesteśmy w Układzie Słonecznym, do zobaczenia wkrótce. Byłem zaskoczony, spodziewałem się czegoś w głowie, jakiejś formy telepatii, a to jest przez telefon. Potem rozłączyłem się i telefon wciąż dzwonił. Zrozumiałem, że mnie tam nie ma. Wciąż byłem w swoim ciele, odpoczywając w łóżku. Wstałem natychmiast, teraz w swoim fizycznym ciele, i podbiegłem do telefonu, który wciąż dzwonił. Podniosłem słuchawkę, ale nikt nie odebrał. Ale miałem silne przeczucie, że komunikacja naprawdę miała miejsce. Użyli symbolu telefonu, aby dać mi znać, że chcą się zbliżyć. Byłem otwarty na takie doświadczenie. Następnie w Peru nadali w telewizji Channel 4 wiadomości o grupie RAMA.

- Zbliżmy się do tej grupy, to zespół wokół Szóstego Paz Wells.

- To grupa ludzi kontaktujących się z kosmitami. W 1974 roku bracia Sixto i Charlie Paz zaczęli kontaktować się z kosmitami i zostali zaproszeni na ich statek kosmiczny. Sixto i cała społeczność doświadczyli spotkań na różnych poziomach.

- Czy te stworzenia są podobne do ludzi?

- Wyglądają jak ludzie. W tym momencie mam więcej pytań niż odpowiedzi. Mogę tylko powiedzieć, czego sam doświadczyłem, co z tego zrozumiałem, ale nie jestem w 100% pewien ich pochodzenia i nadal kwestionuję niektóre własne doświadczenia.

- Pamiętasz, że do ciebie dzwonili. A potem zdecydowałeś się dołączyć do grupy RAMA, taki był Twój zamiar. Co nastąpiło?

- RAMA była wtedy grupą zamkniętą. Nie chcieli, żebym uczestniczył w ich spotkaniach. Nie miałem do tego przygotowania. Powiedzieli mi, że potrzebuję przynajmniej roku przygotowań, aby poznać kosmitów. Postanowiłem udać się na jedno spotkanie pomimo zakazu. Mój ojciec i ja pojechaliśmy tego dnia na pustynię Chilec, ale zgubiliśmy się na środku pustyni i nie dotarliśmy na miejsce spotkania. Kiedy wróciliśmy do miasta, całe miasto było bez prądu. W tamtych czasach było to powszechne, ponieważ w tamtych czasach był to terroryzm. Kiedyś było okropnie, terroryści wyłączali źródła prądu, więc założyliśmy, że tym razem był to atak terrorystyczny, byliśmy do tego przyzwyczajeni. Więc przyjechaliśmy do miasta, jakby nic się nie działo. Pamiętam, jak szedłem do domu i kładłem świecę do łóżka. Wtedy usłyszałem wibrację dźwięku, coś w rodzaju zzzzz. Wydawało mi się bardzo silne. Zdałem sobie sprawę, że psy też to dostrzegają, bo zaczęły głośno szczekać. Zszedłem na dół do mojego brata i zapytałem go, czy to usłyszał. Nic nie słyszał. Powiedziałem, że chyba słyszę jak psy, coś poczułem. Poszedłem na górę, żeby się położyć. Miałem bardzo mocne przeżycie w nocy. Spotkałem dwa małe stworzenia. Zabrali mnie na swój statek. Ja też byłem mały. Wystartowaliśmy, pokazaliśmy mi bazę po drugiej stronie księżyca. Tam wyjaśnili wiele rzeczy na temat Układu Słonecznego i jego baz pozaziemskich. Było tak wiele informacji, że kiedy się obudziłem, byłem w szoku. Nie chciałem o tym rozmawiać z rodziną czy przyjaciółmi, potrzebowałem być z kimś, kto mnie zrozumie. Wtedy zdecydowałem się zostać członkiem grupy RAMA. Poszedłem do nich i opowiedziałem im o swoich doświadczeniach. Opowiedziałem im swoje sny, opowiedziałem im o specjalnej książce z wieloma symbolami, a oni powiedzieli mi, że wiedzieli o tym i otrzymali takie informacje wiele lat temu. Rozmawiali o kronice Akash i jej związku z historią ludzkości i starożytnych cywilizacji na naszej planecie. Skonfrontowałem informacje z obu źródeł i zostałem członkiem RAMY. Kilka tygodni później spotkaliśmy się po raz pierwszy z nowymi członkami grupy, ponieważ dołączyłem do grupy z innymi młodymi ludźmi w moim wieku. O północy na pustyni Chilc było nas 15 osób. Widzieliśmy zbliżające się do nas światła. Byli na szczycie góry w grupie, potem niektórzy upadli, inni odlecieli, a inni ruszyli na boki. Jeden ze statków zbliżył się do nas. W naszej grupie były dwie dziewczyny, jedna z nich była bardzo zestresowana i zdenerwowana, zaczęła płakać. Wtedy statek zatrzymał się i zaczął schodzić około 15 m od nas. Chciałem do niej biec. Nasz instruktor Edwin Greta powiedział nam, żebyśmy się nie zbliżali.

- Czy to było w nocy?

- Tak, wczoraj wieczorem było to pierwsze spotkanie z nową grupą. Później te spotkania były powszechne. Za każdym razem, gdy wychodziliśmy na pustynię, widzieliśmy ich. Zaczęło mnie to trochę nudzić. Nie wystarczyło mi po prostu zobaczyć statki, chciałem przeżyć coś więcej. Cały czas szkolenia poświęciłem w RAMA. Zostałem wegetarianinem, dużo medytowałem, wykonywałem ćwiczenia oddechowe i inne rzeczy, które były nam zalecane w grupie. Chciałem mieć głębsze doświadczenie. Próbowałem automatycznego pisania. Nasza nowa grupa nie miała anteny. Antena to osoba, która może otworzyć kanał telepatyczny i otrzymywać informacje o całej grupie. W naszej grupie jeszcze nikogo takiego nie było i pomyślałem, że to mogę być ja. Wziąłem długopis i kartkę, tak jak robił to Sixto lata temu.

- Automatyczne czcionki mogą również rysować różne kształty.

- Tak, dokładnie, czujesz impuls, a potem przychodzą myśli i czujesz, że chcesz pisać. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem, ale wiedziałem, jak to zrobić. Usiadłem z długopisem i kartką i czekałem. Otworzyłem i oczyściłem umysł, a 15 minut później nic nie nadeszło. Przez moje ramiona przeszedł tylko rodzaj energii. Następnego dnia spróbowałem ponownie i poczułem czyjąś obecność. Rozejrzałem się, ale nic się nie stało. Trzeciej nocy o godzinie 11 powiedziałem sobie, że spróbuję po raz ostatni. Jeśli nic się nie wydarzy nawet dzisiaj, to nigdy się nie wydarzy. Miałem przed sobą kartkę i długopis, zamknąłem oczy, oczyściłem umysł. Znowu poczułem strumień energii, czyjąś obecność. Wciąż czekałem i teraz bardzo mocno poczułem obecność kogoś. Otworzyłem oczy, żeby zobaczyć, czy ktoś jest w pokoju. Pomyślałem, że to może mój ojciec lub brat, że obudzili się i poszli do kuchni.

- Czy to było w nocy?

- Tak, w nocy, każdej nocy była o tej samej godzinie o godzinie 11. Nikogo tam nie było. Znowu złapałem długopis i kartkę, zamknąłem oczy, a potem poczułem, że ktoś zbliża się za mną. Dziwne było to, że widziałem jego zbliżające się ręce, mimo że moje oczy były zamknięte. Widziałem, jak moje ręce zbliżają się do tyłu głowy. Energia przepłynęła z moich dłoni przez czaszkę zzzz - zzzz. Trzeci strumień energii był jak eksplozja na moim czole. Otworzyłem oczy. Ktoś stał po drugiej stronie pokoju. Byłem zszokowany. Nie spodziewałem się tego. Czekałem, aż jakiś głos w mojej głowie coś mi powie, ale zamiast tego ktoś był w moim pokoju. Chciałem biec. Moje serce biło bardzo szybko.

- Czy był przez niego widziany? Czy był przezroczysty?

- Nie było przezroczyste, ale wokół ciała było coś w rodzaju konturu światła. To nie była aura, to było coś innego.

- Czy to nie był hologram?

- To może być coś takiego. Nie dotykałem go. Ale widziałem światło wokół niego. Było bardzo wysokie w stosunku do 1,90 m.

- Jakie włosy? Co to było?

- Miał proste włosy długie na ramieniu.

- Czy były jasne czy ciemne?

- Są białe.

- Biały?

- Tak jak starzy faceci. Ale wcale nie był stary. Wyglądał jak trójząb.

- Coś jak platynowa blondynka.

- Tak, coś w tym stylu.

- A jak wyglądał dalej?

- Jak mongolski, orientalny typ. Miał chińskie oczy i wysokie kości policzkowe. Wyglądał bardzo podobnie do mężczyzny, był egzotycznie piękny. Chociaż nosił jedwabną tunikę, jego atletyczna sylwetka była wyraźnie widoczna.

- Jakiego koloru była jego tunik?

- Biały.

- Więc był ubrany na biało.

- Tak, stał tam, jak powiedziałem. Byłem w szoku, nie spodziewałem się tego. Czułem, że jeśli tak będzie dalej, upadnę na chwilę. Czułem serce w gardle. Czekałem, nic nie powiedział. Otworzyłem usta i powiedziałem: „Czy powiesz coś, abym mógł to zapisać?” Chciałem przełamać lody, bo nie czułem się dobrze, atmosfera była okropna. Potem spojrzał na mnie i poczułem energię pochodzącą od niego. Nie widziałem tego, chociaż widziałem kontur otaczającego go światła. Poczułam, jak zalewa mnie jego braterska miłość. To było bardzo silne uczucie. Mój mózg natychmiast przetłumaczył to jako „młodszy brat”. To były jego pierwsze słowa. Czułem to, czułem, że to mój brat, nie miałem co do tego wątpliwości. Czuł się tak, jakby mówił: „Nie zrobię ci krzywdy, nie zrobię ci krzywdy, zrelaksuj się, jestem tu, aby cię objąć”. A potem się odprężyłem, wszystko ze mnie wypadło. Ale to było dziwne, że nie mogłem powiedzieć miliona pytań, które miałem przed jego przybyciem. Potem powiedział mi: musiałem zejść, bo nie jesteś anteną. Wróć do grupy i wyjaśnij, co się stało. Powiedz im, jak przygotować się do komunikacji. Jesteśmy gotowi. Jest już wśród was ktoś, kto ma otwarty kanał, chcemy, żeby się przygotował. Idź i powiedz im, jak to działa, a zobaczysz.

- Technika…

- Nie, właśnie powiedział mi, żebym poszedł do grupy. A potem dodał: Za każdym razem, gdy chcę coś zrobić dla grupy, będą gotowi mi pomóc. Potem nastąpiła chwila ciszy, czekając, aż coś powiem. Chciałem porozmawiać, ale nie mogłem. Tylko się do mnie uśmiechnął. Potem kontury otaczającego go światła rozjaśniły się, a jego obraz zniknął w kropce. Podobnie jak stare telewizory, kiedy je wyłączysz i obraz znika. Zastanawiałem się, czy to naprawdę się stało, czy też co się dzieje w moim mózgu.

- Kiedy z tobą rozmawiał, czy widziałeś, jak poruszają się jego usta, czy widziałeś to w swoim umyśle?

- Mój mózg tłumaczy uczucia na mój własny język.

- Czy brzmiało to jak twój głos, czy też jego głos był inny?

- To bardziej słuchanie, to nie dźwięk. Chociaż możemy połączyć głos z dźwiękiem, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do mówienia do siebie, ale tak naprawdę nie jest to dźwięk, jest to bardziej uczucie, że nasz mózg przekłada się na słowa bliskie nam.

- Ponieważ mówił po hiszpańsku.

- Mówiłem po hiszpańsku, mówił uczuciami.

- To interesujące. Te wizyty odbywały się w różnych krajach, ale to nie znaczy, że ci ludzie chodzą do szkoły i uczą się wszystkich języków. Raczej mają sposób na przekazywanie myśli i uczuć, które możemy zaakceptować w naszym własnym języku, prawda?

- Tak, myślę, że to telepatia. To nie tylko przekazywanie słów i myśli, ale przekazywanie uczuć. Myślę, że uczucia to głębszy poziom myślenia. Myślą, że obejmuje to wszystkie żywe istoty.

- Ten rodzaj komunikacji jest bardzo ważny, Enrique, bo gdybyśmy mogli komunikować się na Ziemi w ten sposób, nie kłamalibyśmy, nie byłoby nieporozumień, wszyscy bylibyśmy w tej samej pozycji, co pomogłoby przełamać wszelkie bariery komunikacyjne na tej planecie.

- Zapewne zrozumiemy w przyszłości, że nie ma powodu, aby się siebie bać. Jeśli potrafimy dostrzec drugiego, nie będziemy musieli nikogo atakować. Byłem zestresowany, bo spodziewałem się ataku, bo to było coś dla mnie nieznanego. Ale kiedy pozwolił mi poczuć moją braterską miłość, odprężyłem się i zaakceptowałem to.

- Okej, w końcu powiedzieliśmy ci, żebyś wrócił do swojej grupy i że nie jesteś anteną. Co się wtedy stało?

- Wróciłem do mojej grupy. Grali w tenisa stołowego. Pamiętam, że w tamtym czasie w ogóle nie miałem ochoty angażować się w medytację, nalegałem na to, co powinniśmy zrobić. Powiedziałem im, co się stało, ale większość mi nie uwierzyła. Powiedzieli, że nikt nie może przebywać w moim pokoju. Jednak powiedziałem, że może nigdy wcześniej się to nie zdarzyło w RAMA, ale naprawdę mi się to przydarzyło. Ale nadal grali w ping-ponga. Ale potem pojawił się Victor Venides. Podróżował służbowo przez 2 tygodnie. Wrócił i był jedynym, który odpowiedział na moją historię i powiedział: Enrique, jak to zrobiłeś? Powiedziałem: „Chodźmy do salonu, pokażę ci jak.” Przyniosłem długopis i kartkę. - Nie jestem anteną, ale tak powinno być. Po prostu powtarzaj to przez cały dzień. - Powiedziałem mu, że próbowałem tego w nocy i to się stało, ale nie mogłem powiedzieć, że to samo stanie się z nim. - Spróbuj i zobacz, co się stanie. - Spróbuj. Następnego dnia, gdy jechał autobusem do pracy, coś mu się stało. Zaczął wyczuwać myśli w głowie i nie mógł ich kontrolować, wziął kartkę papieru, myślę, że to była serwetka i zaczął niekontrolowanie pisać. Tak minęły pierwsze dwa tygodnie. Gdziekolwiek był, dostawał informacje, czasem nawet pisał na rękach. Mógł to później kontrolować i był spokojniejszy, gdy otrzymał informacje. Był anteną.

- Więc on był anteną zespołu. Jak długo należałeś do grupy?

- Jesteśmy razem przez następne dwa lata. Za pośrednictwem Victora otrzymaliśmy wiele zaproszeń do Marcy, miejsca położonego wysoko w Andach, gdzie miały miejsce spotkania i komunikacja z tymi stworzeniami, później do Nazca na południe od Limy, różnych miejsc znanych już z wizyt z innych planet. Wydaje się, że kosmici używają specjalnych spiral do poruszania się po Ziemi.

- Wygląda na to, że na planecie jest sieć i używają tych spiral do poruszania się. Czy powiedzieli ci, skąd pochodzą?

- Wspomniałem już, że nie potrafię wystarczająco oczyścić umysłu, aby zadać im pytania. Czasami ich o to pytałem, ale w innym kontekście. Czasami podczas medytacji widziałem ich wyraźnie i byłem tak spokojny, że mogłem ich zapytać. Pogodziłem się z myślą, że przybyli z bazy na jednej z planet Układu Słonecznego. Sixto i RAMA wskazywały na różne miejsca we wszechświecie. Powiedzieli, że niektóre bazy były koloniami Oriona, inne tworzyły kolonie na Wenus. Nie żeby życie pochodziło bezpośrednio z Wenus, stworzyli je sztucznie.

Nie byłem pewien, byłem po prostu otwarty, to było dwa lata po tym, jak byłem w grupie RAMA. Podczas medytacji spotkałem jedną z istot o imieniu Sordas.

- Jak zadzwonił?

- Sordas. Według informacji RAMA pochodzi z jednej z planet konstelacji Alfa Centauri. To rzeczy, których nie mogę udowodnić, bo należą do ogólnej wiedzy grupy RAMA.

Sordas był przede mną i miałem tyle pytań, których nie mogłem wtedy zadać, byłem bardzo rozczarowany. Pamiętam, jak mu mówiłem: - Przybyłeś z innej konstelacji, a ja tu jestem i muszę wierzyć we wszystko, co przynosisz, ale nie jestem pewien, czy powinienem brać pod uwagę, co mówi o tobie cała grupa. Nie jestem pewien, czy jesteś obcym, może nawet stworzeniem, może jesteś tylko hologramem, może jesteś częścią mechanizmu kontrolnego, który towarzyszy nam w tej iluzji lub nowej mitologii. Nie wiem, pytam siebie. Myślałem, że może jesteś tylko częścią systemu. - A on mi powiedział: - Myślisz, że nie jestem prawdziwy. Użyj do siebie tego samego stwierdzenia. Zadaj sobie pytanie, w jakim stopniu jesteś prawdziwy - Użyłem tego samego, spojrzałem na siebie i stwierdziłem, że nawet nie wiedziałem, kim jestem. Więc doszliśmy do tego samego poziomu. I cieszę się, że tak odpowiedział, bo postawił mnie przed właściwym pytaniem - kim jestem i co tu robię? Przyjąłem jego odpowiedź. Nie muszę wiedzieć, czy naprawdę pochodzi z Apu, planety w konstelacji Alpha Centauri. Chciałem tylko być mądry.

- Myślę, że chcesz się obudzić, bo czujni ludzie szybciej dotrą do prawdy, do czystej prawdy, a nie do tej, która jest owinięta wokół tych wszystkich iluzji na tej planecie. W trakcie twojej korespondencji pojawiały się odpowiedzi na pytanie dotyczące twojej roli, dlaczego tu jesteś?

- To ciekawe, nie odpowiadają na pytania wprost tak, jak byśmy chcieli. RAMA to jeden z wielu kontaktów, a na poziomie indywidualnym wszyscy jesteśmy różni. Kiedy opuściłem RAMĘ, miałem inne doświadczenia, które były bardziej sensowne niż to, czego doświadczyłem w RAMA.

- Rozumiem, rozmawiałem z wieloma osobami, które spotkały kosmitów. Czują to samo. Otrzymują więcej odpowiedzi na poziomie indywidualnym, dotyczących ich misji. Wiele osób chce poznać prawdę i pracować nad zjednoczeniem ludzkości, abyśmy mogli mieć kontakt z wszechświatem.

Dlaczego tu jesteś? Dlaczego jesteś w Kalifornii? Dlaczego opuściłeś Limę w Peru, pozostawiłeś kulturę, która jest znacznie mniej destrukcyjna, bardziej otwarta niż Stany Zjednoczone? Jak się czujesz?

- Dzięki spotkaniom z istotami pozaziemskimi zdałem sobie sprawę, że szerząc świadomość na poziomie osobistym, podnosi się również całą społeczność. Przeżyłem bardzo poważny kryzys osobisty w Peru, byłem bliski śmierci i zdałem sobie sprawę, że moja misja nie jest w Peru.

- Rozmawialiśmy o nawiązaniu kontaktu. Nie sądzę, żebyśmy byli na to zbyt przygotowani, ponieważ obcy są tak nad nami, są tak rozwinięci. Nie wiem nawet, jak byśmy się z nimi połączyli, jak byśmy z nimi rozmawiali. Mogliśmy połączyć się z nimi sercem. Ale osoba musi być w tym dobra, żeby się z nimi łączyć.

- Człowiek może być zły w dobry sposób. Nie zwracają uwagi na to, kto jest dobry, a kto zły. Myślę, że nie oceniają nas w ten sposób. Widzą tylko, kto zwiększa wibracje w ich kierunku. Nie wierzę już w złych lub dobrych ludzi. Myślę, że wszyscy mamy potencjał, by otworzyć nasze serca. Widziałem ludzi, którzy przez długi czas byli w złej sytuacji i stali się bardzo pokorni. Myślę, że wszyscy mamy możliwość poszerzenia naszej świadomości.

- Kiedy mówisz o zwiększaniu wibracji, czy masz na myśli to, że musisz być w tym momencie na pewnym poziomie wibracji, aby móc się z nimi komunikować? I czy to zawsze oznacza medytację?

- Nie, nie zawsze. Kiedy nie śpisz, możesz medytować. Jeśli medytujesz przez długi czas, możesz być w tym stanie, nawet gdy rozmawiasz z ludźmi lub robisz zakupy. Powinieneś osiągnąć poziom wewnętrznej równowagi między fizycznym, mentalnym i duchowym.

- Jak osiągnąłeś wewnętrzną równowagę? Czy przyszła w wyniku tragedii lub szkolenia?

- Obcy wspominają o stanie świadomości, który nazywają czwartym wymiarem świadomości. W RAMA określa się to jako poziom, który możemy osiągnąć jako ludzkość. Kiedy zaczęło o tym mówić, w ogóle mnie to nie obchodziło. Interesowały mnie spotkania, chciałem, żeby ich statki kosmiczne lądowały, chciałem spotykać istoty. Potem zaprosili mnie na swój statek i pomyślałem, że jestem gotowy. Ciągle o tym mówiłem: - Jestem gotowy - Byli tam moi przyjaciele.

- Gdzie to było?

- To było w zwykłym miejscu w Limie nad morzem. Albo było jasne, że widzieliśmy przelatujący statek. Moi przyjaciele krzyczeli: - Spójrz, tam! - A ja powiedziałem: - Nudzę się, chcę być w środku. Tej nocy, około 3 nad ranem, poczułem tę samą energię, która przepłynęła przez moją głowę wcześniej. Tym razem poczułem to w piersi. Spałem i nagle poczułem zzzz-zzzz. Przeszedł przez moją klatkę piersiową i wyszedł z moich pleców. Potem otworzyłem oczy i zobaczyłem obcego. Był ogromny, z pochyloną głową, żeby nie dotykać sufitu. Jego dłonie były otwarte i skierowało się z nich niebieskie światło w kierunku mojej klatki piersiowej. Myślałem, że to sen. Potem położył na mnie rękę. Poczułem coś w piersi i to uczucie było bardzo realne. W tym czasie próbowałem odbierać wiadomości przy użyciu automatycznych czcionek. Wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej. Był tak wielki, że kiedy zrobił krok, znalazł się po drugiej stronie łóżka. Trzymał mnie i było mi ciepło. Myślałem, że się obudziłem, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem jasne, pulsujące światło. Wtedy spojrzałem na niego. Powiedział: „Czy jesteście gotowi?”

- Rozumiem.

„Puściłem jego ręce, cofnąłem się i powiedziałem:„ Nie, nie mogę tego zrobić, przepraszam ”.

- Wiem, to okropne. Czy byłeś gotowy na później?

- Dopiero kilka miesięcy później. Wtedy powiedział mi, że nadszedł właściwy czas. Nie odszedł, podszedł do mnie, położył na mnie ręce. Straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, czułem się, jakbym pił poprzedniego wieczoru. Pobiegłem do łazienki i zwymiotowałem. Wyplułem coś w rodzaju bardzo twardego, ciemnego kamienia. Myślę, że miał moc uzdrawiania. 6 miesięcy później we śnie zostałem zaproszony na spotkanie: - Zapraszamy Was Lorenzo i Miguel - Byli przyjaciółmi z grupy. Nie musieliśmy ze sobą rozmawiać, musieliśmy przybyć w umówione miejsce o umówionej godzinie. To było na pustyni Chilc. Poszedłem tam nic nie mówiąc. Wziąłem plecak, śpiwór i przyjechałem na miejsce. W okolicy nie ma miasta ani świateł. Pierwszej nocy czekałem na przyjaciół. Następnej nocy bardzo się przestraszyłem, ponieważ w nocy widziałem statki. Powiedziałem im, że nie jestem gotowy bez przyjaciół. Poszedłem spać. Miejsce, w którym byłem, jest otoczone niewielkimi wzgórzami, a między nimi jest przejście. Obudziłem się około 5 rano. Zauważyłem gęstą, białą mgłę napływającą do mnie przez korytarz. Kiedy to zobaczyłem, pomyślałem, że to nie jest normalne. Nie chciałem tam być, ale to była jedyna droga do autostrady. Nie chciałem, żeby dosięgła mnie mgła. Wziąłem swoje rzeczy i poszedłem. Nie chciałem dostrzegać mgły, po prostu poszedłem i poszedłem.

- Czy to nie może być burza pustyni?

- Nie, burza na pustyni jest inna, to była mgła, gęsta mgła. Szedłem do przejścia, kiedy nagle znalazłem się we mgle. Powiedziałem sobie, że nie przestanę, szedłem dalej. Nagle usłyszałem kroki. Myślałem, że to echo moich własnych kroków. Myślałem, że wszystko jest w porządku, nic się nie stało. Poszedłem na. Wtedy usłyszałem dźwięk tak głośny, że moje uszy prawie eksplodowały. To było tak, jakby duży kawałek metalu spadł na ziemię pośrodku niczego. Było blisko mnie. Usiadłem i pomodliłem się: - Proszę, nie jestem gotowy, nie chcę dziś niczego doświadczyć, nie jestem gotowy. Kiedy się zatrzymałem, zauważyłem coś, co albo tworzyło, albo pochłaniało mgłę, poruszając się w lewo. Odwróciłem się w tamtą stronę i zauważyłem sylwetkę bardzo wysokiego faceta. Miał co najmniej 270 cm. Poszedłem w kierunku przystanku autobusowego, wsiadłem i spojrzałem na zegarek - była pierwsza po południu. Spacer stamtąd trwał tylko 1 godziny. Więc powinna być dopiero 4 rano. Straciłem kilka godzin i nie wiem, co się w międzyczasie stało.

- Nie wiesz, co się stało?

- W autohipnozie, bo jestem hipnoterapeutą, dotarłem do miejsca, w którym zwróciłem się do tego faceta i poszliśmy razem na jakiś łuk. Przeszedłem przez ten łuk. Znajdowaliśmy się w środku przestrzeni, w której piramidy paliły się na pomarańczowo. Staliśmy pod nimi i to wszystko.

- Myślisz, że podniósł cię gdzie? Czy to przez portal?

- Wiem na pewno, że zabrał mnie w miejsce i przekazał mi informacje o mojej podróży do innego kraju, którego potrzebowałem. Wiem na pewno, że włożył we mnie program, którego powinienem był przestrzegać i o którym powinienem świadomie pamiętać. Więc faktycznie wysłano mnie w inne miejsce. Po tym doświadczeniu prawie utonąłem w oceanie. Pływałem z przyjaciółmi bardzo wcześnie rano. Byłam ..

- Czy to było w Peru?

- W Peru, w Limie. Nagle ocean sztormował. Przyjaciele spali na plaży, sam walczyłem o życie. Myślałem, że umrę. Nikogo tam nie było, przyjaciele spali, było bardzo wcześnie rano. Poprosiłem o co najmniej 5 minut, aby pożegnać się z rodziną, przyjaciółmi, kimkolwiek. Walczyłem i nagle zobaczyłem, że ktoś pływa. Około 50 metrów ode mnie płynął mężczyzna, wyglądał na bardzo silnego. Myślałem, że ktoś go wysłał, żeby mnie uratował, więc podpłynąłem do niego, gdy rządziłem. Gdy byłem 5 metrów od niego, podniósł głowę, spojrzał na mnie i powiedział: - Proszę, pomóż mi, tonę! -

- Czy on ci to powiedział?

- Tak, powiedział mi, więc było nas dwóch. Nie mogłem uwierzyć w zły żart. Poskarżyłem się Bogu. Odwróciłem się od mężczyzny, nie obchodziło mnie to wcale, nie chciałem umrzeć. Spróbowałem podpłynąć do brzegu. Ale kiedy pływałem, zdałem sobie sprawę, że gdybym zostawił tego człowieka tutaj, gdybym uciekł bez niego, byłbym tak martwy jak teraz. To jedyna rodzina, którą mam, o którą prosiłem, przed czym uciekam?

- Czy to był kosmita?

- Nie.

- Czy to był mężczyzna?

- Był człowiekiem. Popłynąłem, żeby go poznać. Zbliżyłem się do niego. Był bardzo przestraszony, płakał. Myślałem, że albo wyjdziemy razem, albo pójdziemy razem na drugą stronę, ale wszystko będzie dobrze. Zaczęliśmy razem walczyć i poczuliśmy moment, w którym straciliśmy kontrolę. Ważyli nasze ręce i nogi. Ocean wciąż nas ciągnął. Ale byłem dumny z brata obok mnie, poczułem miłość do całej ludzkości i wszystkiego i zdałem sobie sprawę, że właściwie jest w porządku, że to najlepszy sposób na wyjazd. Nie mogłem nic więcej powiedzieć. Uśmiechnąłem się do niego, a on zdał sobie sprawę, że to wszystko. I wtedy coś w rodzaju eksplozji życia wyszło z mojej piersi we wszystkich kierunkach i ocean się uspokoił. Nagle był spokojny jak filiżanka herbaty. Zastanawialiśmy się, co się stało. W chwili, gdy pogodziłem się z tym, że umrę, przyjąłem spokój, cały ocean się uspokoił. Wyszliśmy z wody. Zostawiłem go na brzegu, nawet nie spytałem o jego imię i podszedłem do ręcznika. Mój przyjaciel obudził się i powiedział: - Enrique, miałem sen. Pojedziemy do USA i trochę tam zamieszkamy. - A ja powiedziałem: - Myślę, że tak.

- Więc przyjechałeś tutaj.

- Tego dnia zdałem sobie sprawę, że nie jesteśmy tu dla siebie. Jesteśmy tu dla innych. Gdybym wtedy próbował uratować tylko siebie, prawdopodobnie umarłbym. Uratował mnie. Zdałem sobie sprawę, że za każdym razem, gdy próbujesz kogoś uratować, ratujesz siebie, ratujesz ludzkość. Wiedziałem, że trafię w wyjątkowe miejsce. Wystąpiłem o wizy do Rosji, Chin i USA. Dostałem wizę do USA i przyjechałem tutaj.

Zdałem sobie sprawę, że jesteśmy jak igły w akupunkturze. Jesteśmy dokładnie tam, gdzie potrzebujemy, aby aktywować sieć w tym miejscu. Liczba 33 była zawsze określana w RAMA jako aktywator świadomości. Myślę, że jesteśmy na 33. równoleżniku w Kalifornii, nie jestem pewien, czy ktoś mi to powiedział. Nie bez powodu jesteśmy w miejscu, w którym żyjemy. Jestem pewien, że program, który włożyli mi w myśl, dotyczy tego, co teraz robię.

- Twoja historia jest bardzo interesująca, czy możesz opowiedzieć nam inną historię w Chester?

- Nie jestem pewien co masz na myśli.

- Powiedziałeś, że miałeś kilka spotkań w Chester.

- Nie, tylko jeden w 2012 roku. Obozowaliśmy w Chester 21-22 września. Oddzieliłem się od grupy. Zobaczyłem jasne światło w lesie i przez chwilę pomyślałem, że pomedytuję. W oddali było wzgórze i 50 metrów od niego za drzewami zauważyłem ruch. Myślałem, że to turyści z Chester, wyglądali jak ludzie. Byli ubrani jak rowerzyści w pełnych bluzach.

- W koszulkach kolarskich.

- Byli w bieli, z daleka zauważyłem, że mają długie blond włosy. W tej chwili nie chciałem o niczym myśleć. To nie było zwykłe miejsce ani czas na spotkania, myślałem, że to turyści. Odwróciłem twarz i kontynuowałem medytację. Coś poczułem, byłem zaskoczony. Spojrzałem ponownie. Mężczyzna oddzielił się od grupy. Miał długie włosy, muskularne ciało, ale nie był tak wysoki jak ten, którego poznałam lata temu. Wtedy poczułem, że ten człowiek ma na imię Santiago. W RAMA komunikowaliśmy się z nim za pomocą automatycznych czcionek.

- Jak zadzwonił?

- Santiago. Pochodzi z bazy na Wenus. Istnieją kolonie Plejad. Powitał mnie uniesieniem rąk. Pomyślałem: - Zostań tam i prześlij mi wszelkie informacje. Nie mogę tego powstrzymać. Następnie kobieta oddzieliła się od grupy w tle i zeszła na dół. Zdecydowanie była to postać kobieca. Włożyła wysokie buty i zeszła prosto w dół. Odwróciła się i podeszła do mnie, jakby szła po molo. To było dziwne, bo usłyszałem jej kroki, odwróciłem się i spojrzałem w dół. Jej stopy nie dotykały ziemi. Byłem w szoku, to nie było normalne. Usiadłem na pniu, odchyliłem się i zamknąłem oczy. Usłyszałem kroki, stojące tuż przede mną. Jakby mnie trzymała. Przypomniało mi to chwile, kiedy byliśmy razem w przeszłości w tym życiu, a jednak w innym miejscu, którego nie pamiętam. Może zapamiętała coś, co tak naprawdę się nie wydarzyło, to po prostu miłe.

Pamiętam, że w 1995 roku siedziałem w samochodzie w San Jose. Nagle poczułem, że zaraz dostanę ataku serca, poczułem, że moje zwierzę się rozpada. W tym momencie powiedziałem sobie, że chcę wiedzieć, co się dzieje. To nie ja, co się dzieje? Zamknąłem oczy i zobaczyłem, jak lecę po niebie, zobaczyłem coś wirującego w spiralę. Potem się zatrzymało i zobaczyłem nagłówek w gazecie: Air Crash (po hiszpańsku Accidente de avión). Z jednego słowa i litery A z drugiego dotknęli się i wtopili w logo American Airlines. Nagle znalazłem się w samolocie. Ktoś coś krzyczał i na coś wskazywał. Potem nastąpiła potężna eksplozja. Potem wizja została powtórzona. Znów byłem w samolocie, ktoś krzyknął i wszyscy się odwrócili. Zauważyłem delikatne światło na zewnątrz. Wiedziałem, że to nie jest powszechne. A potem ktoś zadzwonił do mnie i wyciągnął mnie z tej wizji. Miałem telefon komórkowy w samochodzie. Myślałem, że muszę zapobiec nieszczęściu. Zacząłem pracować swoim umysłem, aby chronić samolot światłem, próbowałem wszystkiego, czego nauczyłem się w RAMA. Byłem wtedy w pracy, pracowałem w San José, a kiedy wróciłem do domu, włączyłem telewizor. Pojawiły się doniesienia o katastrofie samolotu American Airlines w Kolumbii. 19 osób zginęło. Byłem wściekły. Zapytałem ich, jakie mają umiejętności, kiedy nie mogą ich używać. Pamiętam, jak szedłem do swojego pokoju i płakałem, byłem zły, narzekałem. Nagle ponownie poczułem tę energię i poleciałem na miejsce wypadku. Była noc. Płomienie były wszędzie. Widziałem statki kosmiczne, których nie było w wiadomościach. Wylądowałem i zobaczyłem tam stworzenia, a wśród nich była Amitak, kobieta, którą poznałem w Chester. Powiedziała mi: - Dziś płomienie nie są ważne. Jesteście tutaj, aby wykonywać pracę, którą muszą wykonywać ludzie. Nikogo nie ratujemy, uczymy Cię, jak ratować siebie. - Zapytałem ją: - Dlaczego nie uratowałaś samolotu? Byłeś tam! Mógłbyś użyć swojej technologii i pomóc mu wylądować! - odpowiedziała: - Czasami tak robimy, ale musimy zmienić czas. Ale czasami nie możemy tego zrobić, ponieważ karma lub energia tej grupy ludzi jest zbyt silna. W takim razie musisz ci pomóc. - Zapytałem: - Co mam zrobić? - Odpowiedziała mi: - Rozejrzyj się. - Były jak bańki pełne strachu. Wewnątrz wszyscy byli uwięzieni ludzie, każdy z własną wersją nieszczęścia. Był tam mężczyzna czytający gazetę, kiedy nagle usłyszał krzyk i nastąpiła eksplozja. Potem powtarzał to zdarzenie w kółko. Amitak podszedł do niego, wszedł do bańki, złapał go za ramiona i powiedział: „To już koniec, to już nie jest prawdziwe.” Wyciągnęła go, bańka zniknęła i zdał sobie sprawę, że nie ma go już w jego fizycznym ciele. Zaczął też pomagać innym. Amitak powiedział mi, że stworzyli kapsułę czasu, ponieważ energia mogła łatwo zostać uwolniona do zbiorowej świadomości. Gdyby tak się stało, wibracje ludzkości zostałyby zredukowane.

- W stronę strachu?

- Dokładnie.

- Więc to był strach.

- Próbowali nas uchronić przed zbiorowym strachem tej grupy. Więc teraz, gdy zdarzenie się wydarzyło, energia wciąż tam tkwi i wyższa świadomość w człowieku musi to naprawić. Dlatego dzwonią do nas i wielu wykonuje tę pracę podświadomie. Wielu, którzy tam byli, tak jak ja, nie było tego świadomych, myśląc, że to tylko sen. Ale wykonaliśmy pracę, wybraliśmy świadomość ze strachu, aby ludzie zdali sobie sprawę, gdzie są. Następnie, kiedy uwolniliśmy wszystkich ludzi, uścisnęliśmy sobie ręce i przywołaliśmy światło, które zstąpiło w postaci cylindra. Weszliśmy, a istoty, które nie miały już fizycznych ciał, po prostu wyszły.

- To jak doświadczenie życia po śmierci dla ludzi, którzy umierają gwałtownie.

- Tak, a obcy pomagają nam stać się mediatorami w tych doświadczeniach.

- To jest podobne do twojej pracy. Pomagasz ludziom w ich problemach. Robisz więc swoją misję. Robisz to, ponieważ zdajesz sobie sprawę z konsekwencji w ich życiu. Nie robisz tego, bo masz godzinę. Robisz to dla zbiorowej świadomości.

- Jesteśmy częścią wszystkiego. Pomagamy całej grupie podnieść świadomość na wyższy poziom.

- Mógłbym tak z tobą rozmawiać całą noc. Jaką radę pod koniec tego wywiadu dałbyś ludziom, którzy nie są tak daleko, co byś im powiedział, jak zmienić sposób myślenia? Coś innego niż bycie wegetarianinem i medytowanie, co wielu już robi. Jaki sposób myślenia by nam pomógł?

- Wspomnieliśmy o strachu i musimy sobie uświadomić, że są tylko dwa uczucia - miłość i strach. Jeden jest prawdziwy, a drugi nie. Ilekroć skupiamy naszą uwagę na strachu, nasz wszechmocny umysł zaczyna stwarzać warunki do strachu. Staraj się więc wykorzystać wszystkie swoje siły, aby stworzyć to, co jest pełne miłości, pokoju i zrozumienia. Mamy na to siłę, możemy to wykorzystać. Kiedy zbiorowo skupiamy się tylko na strachu i złych rzeczach, celowo będziemy tworzyć ich więcej. Przeszukajmy nasze umysły, uświadommy sobie, dokąd zmierza pomysł i czego naprawdę chcemy. Jeśli zdamy sobie sprawę, że ten pomysł jest czymś, czego nie chcemy, zatrzymajmy się, wybaczmy sobie takie myślenie i skoncentrujmy się na czymś przeciwnym. Rozumiem, kocham, pomagam. Zobaczysz, że rzeczywistość zmieni się na twoich oczach. Kiedy zmienimy nasze myślenie, mogą się zdarzyć cuda. Władza nie porusza rzeczy fizycznych, siła jest przyczyną całej rzeczywistości, a przyczyna tkwi w umyśle. Nie potrzebujesz nieśmiałego umysłu, potrzebujesz kochającego umysłu. A to wzmocni naszą pozycję na wyższym poziomie wibracji.

- A potem w naszej zbiorowej świadomości będziemy gotowi do nawiązania kontaktu z kosmitami.

- Jesteśmy w stanie to zrobić, ale nie możemy tego zrozumieć ze strachu.

- Dziękuję bardzo, to było niesamowite.

- Dziękuję za możliwość.

Jeśli masz podobne doświadczenia, skontaktuj się z nami Inicjatywa CE5 (Czechy).

Podobne artykuły