Przesłanie Glastonburga z przeszłości

18. 06. 2018
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Ta historia Przesłanie Glastonburga z przeszłości o tyle ciekawe, że trwało to dziesięć lat, a przez cały ten czas jego bohaterami byli nie tylko ludzie, ale także duchy.

Jak to się zaczęło

Wszystko zaczęło się w 1907 roku, kiedy kościół anglikański kupił ziemię wraz z ruinami opactwa Glastonbury. Opactwo ma bardzo bogatą historię i siedemset lat temu, dzięki potokom pielgrzymów zmierzających do grobu króla Artura, było u szczytu.

Jednak do czasu przejęcia opactwa nikt nie wiedział, gdzie znajdowały się jego najważniejsze miejsca. Należało przeprowadzić wykopaliska, a kościół zlecił Frederick Bligh Bond, 43-letni autorytet w dziedzinie architektury gotyckiej.

Jego zadaniem było odnalezienie dwóch kaplic, których lokalizacja była wówczas niemal nierozwiązywalna. Ze względu na ograniczone zasoby i znacznie wolniejsze prace wykopaliskowe, niż życzyłby sobie tego archeolog, Bond, który również był zwolennikiem parapsychologii, postanowił nawiązać kontakt z cmentarzem za pomocą automatyczne pisanie.

Nawiązanie kontaktu z grobami

Po południu 7 października 1907 roku Bond przebywał w swoim biurze w Bristolu ze swoim przyjacielem Johnem Allanem Bartlettem, który miał duże doświadczenie w automatycznym pisaniu, aby po raz pierwszy spróbować nawiązać kontakt z od dawna nieżyjącymi.

Bartlett pozwolił, by ostry koniec ołówka opadł na białą kartkę papieru, a Bond dotykał jego wolnej ręki. Ołówek błąkał się przez chwilę bez celu po papierze, a potem zaczął zarysowywać kontury, w których Bond rozpoznał plan opactwa Glastonbury.

Potem ołówek oznaczony prostokąt we wschodniej części klasztoru i po prośbie o szczegóły, ołówek (lub ten, który kontrolował to przez Bartletta) potwierdził, że była to kaplica króla Edgara zbudowana przez opata Bere. Ktoś z przeszłości przemówił.

odtąd ołówek oznaczony drugą kaplicą, na północ od głównego budynku opactwa.

Kto przekazał informacje z przeszłości?

Na pytanie, kto udzielił informacji, odpowiedziano: "Johannes Bryant, mnich i wolny kamieniarz"(Tj. Mason). Po czterech dniach udało im się to ustalić Bryant zmarł w 1533 i był strażnik kaplicy w czasie panowania Henryka VII.

Frederick Bligh BondOprócz Bryanta, inni mnisi z opactwa Glastonbury nawiązali kontakt z Bondem i Bartlettem. Każdy miał własne pismo, które Bartlett przeniósł na papier.

W ciągu kilku miesięcy duchowej komunikacji dawno zmarli mnisi z przeszłości podzielili się z archeologiem i jego przyjacielem wieloma bardzo przydatnymi informacjami dotyczącymi budowy opactwa.

W końcu, w maju 1909 roku, Bond rozpoczął wykopaliska, ale zanim zaczął, wahał się przez jakiś czas, czy postępować zgodnie z instrukcjami z grobu, czy po prostu liczyć na szczęście. Bond wybrał pierwszą opcję.

Rozpoczęły się wykopaliska

O wyznaczonej godzinie, dokładnie tam, gdzie ołówek narysował pierwszy prostokąt, kopacze wykopali rów i odkrył wysoką ścianę długich mierników 10, o których istnieniu nikt nie miał pojęcia. Inne okopy ujawniły strukturę konstrukcyjną, która mogła być niczym innym, jak kaplicą Króla Edgara.

Im dłuższe były wykopy, tym więcej obligacji przekonało o niezawodności automatycznego pisania. Duchy powiedziały mu, że dach kaplicy jest złoty i malinowy. Rzeczywiście, robotnicy odnaleźli arkadowe ozdoby ze śladami złota i malin.

Inny przykład: mnisi twierdzili, że okna kaplicy wypełnione były niebieskim szkłem mozaikowym, a fragmenty odpowiadające opisowi znaleziono w środku ruin. Tym dziwniejsze było, że na czas budowy kaplicy charakterystyczne było używanie wyłącznie białego lub złotego szkła.

Bond był jeszcze bardziej zdziwiony ich twierdzeniem, że drzwi prowadziły bezpośrednio z kaplicy i znajdowały się we wschodniej części. Trudno w to uwierzyć tylko dlatego, że w większości kościołów za ołtarzem nie ma żadnych drzwi. Wyjątkiem okazała się jednak kaplica króla Edgara.

Duchy mnichów z opactwa podały nawet Bondowi wymiary kaplicy. Jednak te informacje już przerosły wszelkie oczekiwania archeologa i przyjęły raczej sceptyczną postawę. Ale mnisi też mieli rację w tym przypadku…

Jak zakończyła się kariera Fredericka Bonda

Przez ostatnie dziesięć lat Bond zachował źródło wiedzy i pochodzenie swojej niezwykłej zdolności "widzieć niewidzialnego".

I nie ukrywał tego nie dlatego, że bał się kpiny kolegów, przyczyna była gdzie indziej. Kościół anglikański był głęboko przeciwny spirytyzmowi.

Kiedy Bond opublikował swoją książkę „Gates to Memory” w 1918 roku, szczegółowo opisującą historię jego komunikacji ze „świadkami” wydarzeń historycznych, wszystko zostało stracone, a kariera Bonda dobiegła końca.

Finansowanie wykopalisk zostało natychmiast wstrzymane, a w 1922 roku archeolog został ostatecznie zwolniony z pracy przy opactwie Glastonburg.

Frederick Bligh Bond spędził resztę swojego życia w Stanach Zjednoczonych, nie studiując już archeologii, ale spirytyzm. Zmarł w 1945 roku - w biedzie, opuszczony i zgorzkniały.

Podobne artykuły