Noc w Operze

15. 07. 2013
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Nic nie wskazywało, że Vítězslava Drbáčka Zostań sprzedawca biletów. Podczas studiów gimnazjum zawsze był jednym z lepszych, uniwersytet został poddany ... krótko mówiąc, uniwersytet przeszedł więc w jego oczach ledwie co uniemożliwiły wkroczyć na ścieżkę ustalonej naukowca. Ale życzenie jest ojcem myśli. Choć do domu tworzą wykazy niezbędny sprzęt dla mojej pierwszej prawdziwej podróży do ziemi, próbując wysłać aplikacje do każdego zakątka, gdzie mógł ukryć swojego przyszłego pracodawcę, który miał wysłać misję odkrycia. I to właśnie odkryć.

Prawdziwa ziemia pod jego stopami odczuwała tylko dwa razy w życiu. To było w jego drugim, a potem piątym roku akademickim. Każda podróż poza miasto, do której szkoła musiała przynajmniej raz wpuścić studentów podczas studiów, była dla niej znaczącą pozycją budżetową. Biorąc pod uwagę, że Víta, jak mówili wszyscy dookoła, studiował na polu przedkatakularnej Terranologii, był nawet uprawniony do dwóch podróży. Oczywiście nikt z działu nie nazwał podróży, ale wyprawą. W tym czasie wszyscy w jego sąsiedztwie byli zainteresowani opisem wyzwań, jakie niesie ze sobą taka wyprawa. Kilka razy ktoś go słuchał do końca swojej interpretacji.

W jednym z tych przypadków siedział w restauracji z młodą damą, którą próbował zaimponować. Dla Życia taka sytuacja miała podobną wagę jak wizyta na samej powierzchni Ziemi. Ona też była dość liczna.

- A więc, jeśli dobrze zrozumiałem - powiedziała młoda dama po dwudziestu minutach - czy pójdziesz w masce i kombinezonie chemicznym, aby wykopać śmieci i zwłoki w poszukiwaniu kwiatka?

Jednak Vita nie zrozumiał podsumowania poprawnie i skromnie zauważył, że jest realistą, a nie dąży do znalezienia prawdziwego kwiatu, a raczej wszystkiego, co rośnie lub do niedawna rosło.

Ale była bardzo ładną młodą kobietą i chociaż nie miała niezbędnej wiedzy, próbowała prowadzić rozmowę na ten temat, a ona powiedziała jej, jak wyrzucają śmieci w każdy wtorek przed jej domem.

Nigdy się nie spotkali.

Naprawdę miał dość czasu, by pomyśleć o tym, gdzie popełniono błąd. Dzień po dniu, za każdym razem, gdy siedział za kontuarem z drukarką, z której płynął nieskończony strumień biletów, a jedyną rzeczą, która przypominała mu jego prawdziwy zawód, za oknem było kilka doniczek. Chociaż była w nim rosnąca paproć, prawie pusta, pocieszenie było niewielkie. To było wciąż to samo. Folia, hologram, żeton, życzę miłego wrażenia. Folia, hologram, żeton, życzę miłego wrażenia. Folia, hologram ... Nikt nie słyszał jego wewnętrznego krzyku.

„Czy wiesz, że byłem w sali gimnastycznej w drużynie pływackiej?” Víťa zwrócił się do swojego kolegi przy następnym kontuarze.

- Nie wiem - powiedziała Rosťa, koncentrując się na swojej pracy. W przeciwieństwie do Víta Rosťa miała wysokie cele. Przez lata studiował u sprzedawcy biletów i tym samym uważał swoje wzniosłe podejście do innych, mniej wykwalifikowanych kolegów za całkowicie uzasadnione. Jeśli nie obsługiwał klienta (folia, hologram, chip, życząc miłych wrażeń), skupiał się na doskonaleniu oferowanego produktu. Nieustannie starał się zaimponować szefowi innowacyjnymi projektami biletów, w tym nowymi projektami hologramów, stylizowanymi zgodnie z typem imprezy i tym podobnymi. Kiedyś nawet wpadł na pomysł, że bilet na koncert rockowy zespołu mógłby zagrać fragmenty ich piosenek.

Szef go nie lubił, ale Rosta tego nie zauważył i ciężko pracował nad swoją karierą.

- Cóż, naprawdę - kontynuował Víťa. „Byłem nawet rezerwowym w reprezentacji juniorów”.

- Ja też uczyłem się pływać - mrugnęła znacząco Rosťa.

Ponadto Víťa kontynuował dla siebie. „Mogłem być zawodowcem. Zdecydowanie dałbym to. Na pewno. Gdyby tylko ten palant Hubert nie wrócił tak szybko z odwyku. Nie wiem, co mu zrobili, że tak szybko go poskładali. Podczas jednego treningu zerwał więzadła. Nie żebym życzył nikomu czegoś złego, ale zasłużył na to. Przez niego zostałem usunięty z listy. To jest trener. Od razu było to dla mnie jasne. Ojciec Huberta namaścił go. Były w wacie. Położyli mnie na ławce i nie pozwolili mi trenować tak dużo jak wcześniej. Musiał dopingować. To jasne… "

„Cześć”, powiedział nad nim, ale Víťa właśnie zaprosił swój los na dywan.

"Witam ponownie.

„Cześć, co mogę dla ciebie zrobić?” Zaczął w mundurze. Bezsensowne pytanie, które musiał rzucać tysiące razy dziennie. Ale musiał to powiedzieć, więc wyraził swój bunt przynajmniej nie patrząc klientowi w oczy. Czasami, kiedy był zamyślony, w ogóle nie patrzył.

- Poproszę jeden bilet do Rigoletto w piątek wieczorem, do metropolity - powiedział głos. To był głos kobiety. Właściwie nie, to był głos dziewczyny. Albo nie? Trudno było określić, był na tyle, że „Víťa oderwał oczy od ekranu i na chwilę przerwał sekwencję operacji maszyny.

„Czy masz wolne pudełko?” Zapytała.

Víta spojrzał na nią. Uśmiechnęła się. Jakoś bezosobowe. Czekała. Lubił cierpliwych ludzi. Wciąż wokół niego wszyscy się spieszyli, gdy siedział na swoim miejscu, żeby robić bilety. Wyobraził sobie, jak kopie ziemię. Ale teraz o tym nie myślał. Polubił ten. Nie wiedział, czy mu to przypominał, czy kiedykolwiek to widział. Ale nie, na pewno nie, będzie pamiętać. To był zdecydowanie pierwszy raz tutaj. A może nie, może była kiedyś z moimi kolegami? Nie, zauważysz. To było ... Właśnie takie. Właśnie to wzywał w swojej głowie jak w południe. Po prostu.

„Masz wolne pudełko?” Wciąż się uśmiechała. „Czy mięśnie jej policzków już nie bolą?” Jego głowa błysnęła i popchnął go z powrotem za ladę z głośnym łomotem.

„Przepraszam,” doszedł do siebie, szukając wymówki, żeby się gapić. „Hm, mój system się zawiesił,” zaczął mocno uderzać w klawisze. „Ale już to naprawiłem! Tutaj trzeba sobie radzić. Wiesz, tutaj też nie dają nam zbytniego wsparcia. Więc musimy sobie radzić z sobą. Pewnie zastanawiasz się, co się dzieje, drukujesz bilet, ale gdybyś mógł zobaczyć, z czym mamy do czynienia… ”

Czuł się tak, jakby mógł usłyszeć swój głos z radia i poczuć odrazę. „W przeciwnym razie”, przygryzł wargę, „musisz być inny!”

Drukarka zabrzęczała i wyciągnęła tęczowy kawałek plastiku.

"Tylko jeden? To niezwykła liczba jak na taką młodą damę - zamarł. Ponieważ tego nie chciał powiedzieć. A co, jeśli zapyta go teraz: „Po co?” Albo „Co w tym dziwnego?” Krótko mówiąc, coś takiego wskazywało, że osobiście przyjęła jego notatkę. Krzyk znowu.

„Lubisz operę?” Powiedział. Tak, to jest właściwe pytanie. Opera. Porządni ludzie chodzą do opery. Mądrzy ludzie. Przynajmniej wie, kim jest autor. On tak naprawdę nie wie, że jest tam napisane, ale to nie ma znaczenia.

„Verdi to mój ulubiony kompozytor”.

Dziewczyna milczy.

„Dawno nie widziałem tej opery. Właściwie teraz wydaje mi się, że mógłbym kiedyś do niej pójść. ”To był właściwy głos, który chciał usłyszeć w radiu.

Wręczyła mu kartę. Dokonano przeniesienia. Pożegnała się i wyszła.

Z próżni była cudowna myśl. Kamera przemysłowa, która od rana do wieczora obejrzała się przez ramię, wreszcie robiła coś dobrego.

Następnego dnia zmagał się z pomysłem wydania oszczędności z ostatniego miesiąca i pójścia do metropolity na ten sam program co ona. Czysto przez przypadek. Poświęcił wystarczająco dużo czasu swojej wyobraźni, aby przedstawić mu prawdziwy scenariusz takiego przedsięwzięcia. Niestety ten, który naprawdę wyglądał naprawdę, nie motywował go zbytnio. Powiedział w skrócie: „Nic się nie stanie. Wydajesz pieniądze na coś, czego nie lubisz, a potem idziesz do domu. Nie zobaczysz jej. A jeśli to zrobisz, i tak nic nie zrobisz. A jeśli to zrobi, połączy dwa i dwa i zda sobie sprawę, że ją szpiegujesz, i tak dalej, i tak dalej. "

Miał przyjaciela, który miał akurat wieczór i poszedł się upić. Był poniedziałek.

Przez resztę tygodnia patrzył przez horyzont swojego kontuaru, ale wiedział, że jego wysiłek był niepomny. Poza tym, kto będzie kupował bilet dwa razy w tygodniu? A jeśli ona, dlaczego ona? W piątek wieczorem zamknął cały rozdział, mówiąc, że się nie myli. Naprawdę nie przyszła. Pomyślał, że za kilka godzin teatr zacznie występować, a ona tam będzie. Mimo że kupiła tylko jeden bilet, uznała, że ​​absurdem byłoby oczekiwać, że pojedzie tam sama. To może być po prostu włamywacz, który lubi. Prawdopodobnie nie poszedłby tam nawet. Wszedł w ślepy zaułek tego paradoksu. Wieczór w operze jest przecież społecznym wydarzeniem. Z tą myślą pożegnała się i wróciła do domu.

To było kolejne poniedziałkowe popołudnie. - Cześć - powiedział nad nim. To była ona.

„Cześć”, odpowiedział, wyglądając na ciepło. "Jak tam opera?"

Chociaż czuł, jakby balon sprzecznych myśli właśnie wybuchł w jego umyśle, zachował dość ducha, by go zignorować.

Nie odpowiedziała. Zamiast tego, poprosiła go, aby ponownie wystawił kolejny bilet na ten sam występ. Kiedy zajmował się zamówieniem, zastanawiał się, co spowodowało, że chciałaby obejrzeć ten sam program w ciągu tygodnia.

„Może nie kupuje biletów dla siebie?” - pomyślał. Ale jak to założyć?

„Jaka była obsada?” Wypalił. "Czy było pełne?"

„Jesteś uważny,” odpowiedziała ze swoim niezmiennym, tajemniczym uśmiechem. „Czy masz wolne pudełko?”

Czuł, że doświadcza deja-vu. Pozostała jedna luźna. Nagle wpadł na pomysł.

- Niestety tym razem jesteś już zajęty - skłamał.

- To nie ma znaczenia - powiedziała. Gdy tylko wystawił jej bilet, zapłaciła i wyszła.

Obserwował ją tak daleko, jak mogła. Potem klasnął w paznokcie na biurku i natychmiast zajął miejsce dla siebie. Zaraz w następnym rzędzie, żeby go dobrze zobaczyć. To było szalone, ale postanowił nie myśleć o tym, był ciekawy, co się wydarzy.

„Od kiedy interesujesz się operą?” - powiedziała Rosťa. Víťa szarpnął się i obejrzał.

„Przestraszyłeś mnie!” Kolega stał bezpośrednio za nim, trzymając kubek gorącej kawy.

„Poszedłem na kawę, czy jest w tym coś dziwnego?” - powiedział.

"Nie dlaczego?"

- Czy ty też tego chciałeś?

- Nie, nie zrobił tego - powiedział, dodając w myślach: „Po prostu się zgub”.

„Nie wiedziałem, że interesujesz się operą” - nie poddawał się.

- Jej to nie obchodzi.

W tym momencie drukarka brzęczała i wyszedł ciepły bilet. Rosta wyciągnął rękę, wyjął go z otworu maszyny i obejrzał. - Rigoletto - uniósł brew.

- To nie dla mnie - Víťa wyrwał mu bilet z ręki i schował go.

- Jasne - powiedział Rosta, wydmuchując gorącą parę unoszącą się z jego filiżanki.

Kosztowało to trochę wysiłku, ale w końcu Víťa wyciągnął z szafy coś, co jego zdaniem można było odwiedzić w teatrze metropolitalnym. Niestety, odkrył, że w ciągu ostatnich kilku lat miejscami wyrósł nieco za ladą. „Nie ma co płacić”, westchnął i poszedł na zakupy. Kiedy tego samego wieczoru patrzył w lustro

w wyniku jego wysiłków przyznał, że był to dobry pomysł. Doszedł aż tak daleko do myślenia, że ​​postanowił zmienić fryzurę i ostro ją ogolić.

„Przy odrobinie szczęścia nawet mnie nie pozna,” pomyślał, decydując się odepchnąć myśl o nieznajomości go bez zmian. Ludzie za ladą po prostu wyglądają inaczej niż bez niej i i tak o nich się zapomina.

W piątek po południu poczuł nieprzyjemny wrzask w żołądku. Po pracy udał się do domu, rzucił się na galę, a kiedy zaszedł tak daleko w swoim planie, zdecydował się dać jego konto poważny cios i nakazał przeniesienie do opery.

Podczas gdy obejmował grupę dobrze ubranych, wyprasowanych, aw większości starszych osób niż on sam, starał się zachowywać pewnie i nie wyglądał tak, jak się czuł. Uspokaja go fakt, że ci ludzie są tu kradzeni.

Drzwi się otworzyły i tłum zaczął się wciągać. Znalazł się w wysokim holu i zobaczył go. Miała prostą, elegancką czerwoną sukienkę i kręcone włosy na głowie. Nie widział jej z bliska, ale była pewna, że ​​to ona. Wkrótce zajął miejsce i czekał. Miejsce przed nim było puste.

Sala pociemniała i zabrzmiała muzyka. Ale jedynym miejscem, które przyciągnęło jego uwagę, nikt nie usiadł.

- Po prostu jej tu nie ma - powiedział do siebie, nie zauważając nic więcej. Planował wyjechać w przerwie. Nie wiedział, czy był bardziej zirytowany, czy jego plan się nie powiódł, czy też kosztowało go to tyle pieniędzy. Prawdopodobnie wszystko razem.

Gdy kurtyna opadła, opuścił teatr i skierował się do najbliższej kawiarni, która znajdowała się zaledwie kilka metrów od wejścia. Usiadł na szklanej ścianie wychodzącej na udekorowany teatralny budynek i zamówił kawę.

Chciał wrócić do domu, ale być może dlatego, że nie miał pojęcia, co zrobić z niefortunnym wieczorem, postanowił poczekać na koniec występu. Co jeśli nadal się pojawi?

Z biegiem czasu opuścił wygodny biznes i udał się na spacer po teatrze. Wkrótce ludzie zaczęli płynąć i rozchodzić się we wszystkich kierunkach. Niektórzy weszli do wagonów przed wejściem, niektórzy zostali z tyłu. Zobaczył go, gdy unoszące się powietrze wleciało w korytarze.

Patrzył na czarną limuzynę, która właśnie zatrzymywała się przy schodach. Starszy mężczyzna w garniturze pomógł kobiecie w czerwonej sukience. Víťa zmrużyła oczy. - To musi być ona - powiedział do siebie, a jego irytacja rosła. Nic

nie rozumiał i nie mógł nic zrobić. Od początku zdawał sobie sprawę, że to głupi pomysł, ale teraz był pewien. Poczekał, aż zgromadzenie rozproszy się, i skręcił za róg na zewnątrz olśniewających reflektorów oświetlających elewację i odszedł.

Nagle usłyszał kliknięcia kobiecych łodzi i z cieni wyłoniła się postać, ta, która go ukończyła.

- Proszę, przyjdź - powiedziała, owijając palce wokół jego nadgarstka. Serce podskoczyło mu do gardła. „Proszę, przyjdź, moja przyjaciółka jest chora.” Wpatrywał się w jej twarz. Był pewien, że to ona, ale było zbyt ciemno, by czytać więcej. Nie będąc w stanie zrobić nic innego i na tyle zaskoczony, że coś wymyślił, po prostu poszedł za nią.

W tym momencie wyprostował słowa w głowie na tyle, by od nich wydać sensowne zdanie, że się zatrzymały.

„Wiesz,” szepnął, „nawet nie spodziewałem się, że cię tu więcej spotkam.” Poczuł jak metalowy przedmiot uderza go w głowę. Nic nie widział, ale słyszał, jak dzwoni. Następnie upadł na ziemię pod strumieniem ran dochodzących ze wszystkich stron.

„Musiałem być nieprzytomny przez jakiś czas,” pomyślał, kiedy w końcu usiadł i oparł się plecami o zimną ścianę. Podwinął rękaw, żeby spojrzeć na zegarek, ale go nie było. „Ach,” pomyślał, zakazując sobie myśleć o czymkolwiek innym przez kilka minut. Zależy mu tylko na tym, jak jak najszybciej wrócić do domu.

Bez reszty pieniędzy i chodzenia zajęło mu to prawie cztery godziny. Nie interesował się niczym, co mógłby zgłosić, komukolwiek cieszyć się i chodzić w innym kierunku niż jego łóżko. Choć sama karta byłaby bezużyteczna, odcisnęliby odciski palców i może krew. W każdym razie wiedział, że będzie musiał to zgłosić w ciągu najbliższych kilku dni, prędzej czy później, po tym, jak ktoś niewłaściwie użył danych. Nie dzisiaj.

W następny poniedziałek nie można było przejść bez uciążliwych pytań ze strony kolegów. Nic nie można zrobić. Po raz pierwszy od dłuższego czasu lubił zwykłe rondo folio, hologramy, żetony i życzenia miłych przeżyć. Szef chciał, aby zwolnił swoją sprzedaż na kilka dni, aby nie zepsuć klientom jego wielobarwnego wyglądu, ale nalegał, aby czuł się dobrze, a kontakt z ludźmi pomógłby rozproszyć nieprzyjemne wspomnienie jego głowy.

- Cześć - powiedział nad nim kobiecy głos. Tak, to było w poniedziałek po południu.

Ponieważ Víta nie mógł nic zrobić, patrzył.

„Poproszę jeden bilet do Rigoletto w piątek wieczorem, do obszaru metropolitalnego”.

Nie spuszczał wzroku z jej oczu. Patrzyła na niego swoim niewątpliwym uśmiechem, którego nie mogła zrozumieć. W jej głosie i wyrazie nie było śladu niczego niezwykłego.

- Tak, oczywiście - w końcu warknął przez zaciśnięte gardło, zastanawiając się, czy to się naprawdę dzieje, czy tylko w jego głowie.

„Czy masz wolne pudełko?”

Zaczął gorzko śmiać się na te słowa. - Tak - odpowiedział, jak zwykle wystawiając jej bilet. Podała mu kartę, za którą zawsze płaciła.

„Opera to cudowna rzecz, prawda?” - powiedział Víťa. „Pozostawia silne doświadczenie w człowieku. Niezapomniane przeżycie, nie sądzisz? ”

- Jesteś uważny - powiedziała i wkrótce wyszła. Prawdopodobnie nie rozumiała jego wskazówki. Obserwował ją ponownie, aż zniknęła. Przez chwilę patrzył na swoje ręce w milczeniu. Następnie wylogował się z systemu i zadzwonił do Rosty: „Powiedz szefowi, że jestem chory i poszedłem do domu”.

Resztę dnia spędził czytając swoje książki naukowe, oglądając filmy dokumentalne o wymarłych organizmach i marząc o tym, jak by to było, gdyby był. Cokolwiek to było, po prostu tego nie rozumiał. Może w ogóle tego nie rozumiał. Regularne zakupy biletów, podwójne, nic z tego. Jego głowa była złamana.

Być może dlatego czuł się kompletnym głupcem, gdy siedział w tej samej kawiarni w następny piątek, pijąc kawę i oceniając, kiedy skończy się przedstawienie. Ale znowu znalazł się na chodniku, kiedy ludzie opuścili budynek, a niektórzy z nich zamontowali swoje drogie samochody.

Zauważył, i był dumny w tej chwili, aby poznać tę samą limuzynę, jak tydzień temu. Podszedł do niego inny człowiek, ale jego kompan wiedział dobrze. To była ona. Tym razem nie miała czerwonej, ale bladoniebieskiej sukienki, a po raz pierwszy zobaczyła kolejną dziewczynę. Samochód wkrótce zniknął jak wszyscy inni.

Obszar się opróżniał. Wkrótce była tylko jedna para, która rozmawiała ze sobą w cieniu budynku. Kiedy zobaczył kobietę chwytającą jej nadgarstek i wciągającą ją za budynek, było dla niego jasne. Resztki jego wątpliwości przejechały jej czerwoną sukienkę. Tak samo, jak ostatnio

zamknąć. Nie było bohatera i nie był zainteresowany kolejnymi klapsami. Postanowił poczekać chwilę.

Kiedy zostawił wystarczająco dużo czasu i wziął całą odwagę, nie było zaskoczeniem, że leżał w podobnym miejscu jak tydzień temu, kolejny nieszczęśliwy człowiek. Nikt nie był w pobliżu. Biedak leżał skulony na ziemi i jęczał, ale nie było widać krwi. Víta walczył przez kilka sekund swoim lepszym ja, ale w końcu odwrócił się i chodził tak szybko, jak tylko mógł i nie był podejrzliwy.

Czuł się tragicznie i nie mógł zrozumieć, że tego nie zauważył. Siedział w swoim pokoju przy oświetlonym holograficznym panelu, zwykle nazywanym ekranem, i przechodził przez internetowe skrzynki agencji, które importowały artystów. Głównie z Japonii, oczywiście (lub tego, co kiedyś było w Japonii).

Nigdy nie dbali o androidy. Nadal starał się być naturalnym naukowcem, który w tych okolicznościach wymagał coraz więcej wysiłku. Sztuczny organizm, zgodnie z jego logiką, był swego rodzaju odpowiednikiem tego skupienia. Był także przekonany, że jeszcze nikogo nie widział. Ale on sam przyznał, że wrażliwość nie była jego silną stroną. A te lata za ladą jej nie dodawały. Jego charakterystyczne zdolności ludzkie były ograniczone do najbardziej uderzających cech, takich jak dłonie, stopy i głowa. Innymi słowy, nie miał szansy uznać takiej imitacji człowieka, co było również silnym argumentem sprzedaży dla importerów. Chyba że wie, jak. Teraz to wiedział. Byli tacy jak ona - po prostu.

Chociaż na innych obszarach geograficznych od wielu lat jest powszechne, w dalszym ciągu był to stosunkowo delikatny temat. Powody dla nieco powściągliwej akceptacji tego cyberfitness przez ogół społeczeństwa były liczne. Jednym z nich był fakt, że była to bardzo droga sprawa. Niemal natychmiast otrzymała status dóbr luksusowych za spustoszone plotki, na które złożyły się głównie agencje oferujące drogie usługi dla dżentelmenów. Teraz było jasne dla Víty, że limuzyna należała do jednego z nich, a te kobiety były sztucznymi, zawodowymi towarzyszami.

Poświęcił czas na dokładne sprawdzenie wszystkich katalogów, które udało mu się wyśledzić. Nie zrobiło to wiele pracy. Ale cieszył się, że nikt go nie widział, bo przynajmniej dla części płci żeńskiej było to coś niestrawnego.

Z pewnością wśród mężczyzn byłoby wielu przeciwników, ale szczerość oporu była nieco dyskusyjna.

Miał nadzieję, że znajdzie swoją. Musiał to być standardowy model, gdy zobaczył dwa okazy w jeden wieczór. Był zaskoczony, jak szeroka była oferta. Powiedział, jakie byłyby fizyczne parametry, które każdy musiałby wybrać. A kiedy o tym pomyślał, kolejny dziwny pomysł zaczął mu dokuczać. Aby bronić się tak, jak chciał, musiał pomyśleć, co to znaczy spróbować.

Kiedy znalazł to, czego szukał później w jednym z innych katalogów, ciekawy pomysł zniknął. Wyglądało to tak, jakby ktoś na nią spojrzał i zrobił to dokładnie zgodnie z tym, co tam znalazł. I to było po prostu szalone, powierzchowne, niewłaściwe, a może nawet perwersyjne, ale doskonale skuteczne.

Był poniedziałek i spodziewał się, że pojawi się tam po południu ... Nagle nie wiedział, jak to nazwać. Rano nie było zbyt wielu ludzi, więc miał dość czasu, aby rozwinąć swoje teorie. Szczerze i stanowczo, musiał przyznać, że nie miał prawa do zamówienia od agencji. Trudno było pomyśleć o tym, jak bandyta może stać się tak drogi, bez względu na słowo, rzeczy. Ale jaka była potrzeba ich zachowania tak, jak potrzebowali? W tym czasie był zupełnie jasny, dlaczego wybierają ofiary ich napaści wśród gości wielkiego cennego teatru i było dla niego jasne, że jego sprawa musiała być dla nich rozczarowaniem. Co, na razie, było dla niego całkiem przyjemne.

- Spójrz, tam właśnie idzie twoja gwiazda - zaczął głośno Rosta.

Víťa podniósł oczy ponad poziomem przepierzenia. On ją widział. „Jaka gwiazda?” Powiedział.

Wędrujący uśmiech na twarzy Rosta wcale nie był przyjemny. „Po prostu tego nie rób. Nie rozmawiasz z nikim bez recepty ”.

Víťa milczał, ale jego kolega prawdopodobnie musiał urozmaicić jej przybycie. „Jaka była opera?” Naśladował głos Víťa, „jakie przeżycie pozostawi w człowieku” ”

„Zamknij się!” Myśl o byciu obserwowanym niczego mu nie dodała. „Nadal nie wie, że to prawda. Zjadłbym to. Może nie zauważy - pomyślał i wpadł na pomysł, jak sprawdzić, co u niej i jej koleżanki jednocześnie.

Musiał przyznać, że Japończycy naprawdę to zrobili. Była po prostu idealna, a fakt, że ją odebrano i został okradziony, był już nieproporcjonalny. W końcu prawie nie mógł jej za to winić. Poczuł się zrelaksowany, gdy wiedział, że jest

prawdopodobnie nic nie myśli. Pozwól mu powiedzieć, co mówi. Pozwolił sobie wpatrywać się w zwykłą książkę i proces drukowania, niż kiedykolwiek w prawdziwej kobiecie.

„Czy wiesz, że Rigoletto miał problemy z cenzurą w momencie jej uruchomienia?” Musieli nawet nazwać to pod inną nazwą - próbował. Jednak sam przeczytał to w notatce, w której zwykle zapisywano ciekawe fakty dotyczące wydarzenia. Zwłaszcza w przypadku starego repertuaru często był to obszerny fragment.

„Jesteś bardzo uważny,” odpowiedziała z uśmiechem.

Zaśmiał się w duchu. Właściwie to naprawdę się śmiał, ale w tym momencie myślał, że po prostu śmieje się w myślach. Potem powiedział coś, czego prawdopodobnie nigdy nie powiedziałby inaczej. "Chciałbym cię zaprosić na kawę, co powiesz?"

Kątem oka zauważył, że Rosťa zamarła nieco dalej i wyprostowała jego zgięte plecy. Czuł się tak, jakby jedno ucho było napuchnięte.

„Jesteś bardzo uważna,” odpowiedziała, wciąż się uśmiechając.

- Jasne, to ja - powiedział o zębach. W końcu wręczył jej bilet, a ona zapłaciła.

"Przyjdź ponownie i życzę miłego dnia!"

Ale nie wiedział tego tam ostatniego popołudnia.

Mimo to Rosta wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami, a Víta cieszył się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Wyraz jego twarzy jasno pokazał, że na szczęście tego nie zrobił. Był przekonany, że profesjonalny towarzysz o tak wyrazistych zdolnościach prawdopodobnie niewiele zarobi na agencji. Więc ktoś prawdopodobnie przeprogramował ją. I prawdopodobnie nie był ekspertem.

Tego wieczoru Víta spędził myśl o życiu. Musiał przyznać, że bliskość sztucznej istoty podobnej do niej była co najmniej dziwna. Zdał sobie sprawę, że jego obecne doświadczenie było bardzo uspokajające. Mógł całkowicie martwić się o to, co inne kobiety zwykle rzucały mu pod nogi. Przynajmniej w czasach, kiedy wciąż ich szukał. Tak, jej bliskość była kojąca.

Próbował wyobrazić ją sobie w domu. Jest dla ciebie i nic nie jest nie tak. Nie jest zrzędliwa ani nastrojowa, nie kłamie i nie opuszcza cię. Może to nie jest dobra inwestycja emocjonalna, ale nigdy nie miał takiej inwestycji. To prawda, to nie jest prawdziwe, ale dzisiaj nie jest to marchewka. Ten argument był skorelowany z jego naukowym "ja" i dlatego miał przekonujący wpływ na niego. Musiał przyznać, że związek był przerażający, a kobiety mogą nienawidzić ukrywania duszy. Nawet gdyby tego nie zrobił, mógłby obwiniać ich za to, że nigdy nie osiągnęli sukcesu ani zrozumienia. Doszedł do wniosku, że skoro tak

bogaty, byłby idealnym przedstawicielem grupy docelowej. Ale tak nie było i nie oznacza to, że zmieni się na lepsze. Ogarnęła go fala goryczy i beznadziejności. Ostatnią rzeczą, o której myślał zanim zasnął, były losy i bilety. Pomysł, że prawdopodobnie nie byłby jedynym, który miał to w tej chwili, był przerażający.

Pogrążył się w fantastycznej bańce, która wzmocniła jego przekonanie, że posiadanie tak sztucznej kobiety rozwiąże większość jego problemów i zmieni jego życie. To, czy to domniemanie było istotne, nie miało na celu rozwiązania. Zobaczył coś przed sobą, co mogło oznaczać otwartą odległość dla zwierzęcia w klatce. Było to złudzenie wycieku, które jednak nie było dla niego łatwiejsze niż jakiekolwiek inne rozwiązanie. Wizja nieistniejącej doskonałej kochanki wydawała się nagle co najmniej prawdziwa, a wcześniej nawet nie chciał zamykać oczu.

I tak się złożyło, że szukał gdzie indziej, aw myślach był ze swoim cyber-ogniem, kiedy przystojna młoda dama przybyła do swojego odpowiednika na krótko przed zamknięciem. Poprosiła o jeden bilet na koncert zespołu rockowego, który był jednym z jego ulubionych. Rozejrzała się po sklepie i zauważyła doniczki w rogach za szybą. Poszła zobaczyć ich bliżej, zanim bilet był gotowy.

To była paproć. Wzięła list między palce. „Czy jesteś prawdziwy?” Zapytała, ale Vita jej nie słuchała. „Prawdopodobnie Polystichum aculeatum”, powiedziała do siebie, „a może polyblepharum. Nigdy ich nie pamiętałam. Spojrzała przez ramię na stewardę. - Czy wiesz, że większość z nich wymarła?

„Te prawdopodobnie będą z Azji, nadal tam są” - odpowiedział, porównując ceny różnych importerów sztucznych towarzyszy, gdy bilet wychodził z drukarki.

- Tak - powiedziała. "O."

- Masz to tutaj - położył ciepły plastik na przegrodzie.

„Dzięki,” uśmiechnęła się i zapłaciła. „Co kończysz? Przez chwilę też pracowałem przy ladzie ”.

"Naprawdę?"

"Ale nie wytrzymałem długo."

Víta uśmiechnęła się smutno i skinęła głową.

- Miłego wieczoru - powiedziała i wyszła.

- Do widzenia - odpowiedział. Nie widział jej kilka razy. Wkrótce po ostatnim zamówieniu system został zamknięty. Przez jakiś czas szukał wymarzonej dziewczyny z najniższą ceną, ale i tak było to więcej, niż mógł sobie kiedykolwiek pozwolić. Zdał sobie z tego sprawę, ale nie chciał o tym myśleć. Może to zadziała. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy nadarzy się wyjątkowa okazja.

Podobne artykuły