Generał Ivashov: Podziemne głębiny, w których wiedza jest ukryta

07. 05. 2019
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Pułkownik Leonid Ivashov, mimo swojej rangi, wiedzy i honorów, jest prawdziwym intruzem. Jest nieustępliwym wrogiem NATO i prawdziwym patriotą. Jest odpowiedzialny za szybki transfer spadochroniarzy do Prisztiny i jest gorliwym uczniem Jewgienija Primakowa.

Przeciwnik Władimira Putina w wyborach 2012, któremu w tym czasie nie pozwolono się zarejestrować. Ponadto jest pisarzem, a jego książki wywołują kontrowersje między zwolennikami oficjalnej nauki i ekspertami zajmującymi się ufologią, ezoteryzmem i innymi zjawiskami poza zwykłym człowiekiem. Jedną z tych książek jest również Опрокинутый мир (Odwrócony świat lub Wszystko jest inne). Akademiccy naukowcy „biczują” lub szydzą, ale czytelnicy opróżniają półki w księgarniach. Rozmawialiśmy o książce i życiu z rosyjskim oficerem Ivashovem przez kilka godzin.

Historie z dawnych czasów

Leonid Grigorjevic, wszystkie fakty zawarte w książce są oparte na dokumentach NKWD , Kierunek i Sztab Generalny Armii Czerwonej z ściśle tajną etykietą. Znajdowałeś się na wysokim stanowisku w Ministerstwie Obrony, ale w jaki sposób dotarli do ciebie z archiwów? 

Dokumenty były przechowywane w specjalnym archiwum KGB ZSRR. Jesienią 1991 r. W budynku na Łubiance pojawiła się grupa osób z pisemnym rozkazem prezydenta Borysa Jelcyna o udostępnieniu kurierom archiwów KGB i udostępnieniu im wszystkich dokumentów według przedłożonej listy - niezależnie od klasyfikacji. Jak się okazało, byli członkami sekty lub zakonu, B'nai B'rith. Pod rządami Michaiła Gorbaczowa, na podstawie jego decyzji, osiedlili się w południowo-zachodniej Moskwie. Inna grupa o takich samych kwalifikacjach najechała Akademię Wywiadu Zagranicznego ZSRR.

Obie „jednostki” miały szczegółową listę dokumentów do zebrania. Dokumenty Ahnenerbe znalazły się w pierwszej dziesiątce, a następnie dokumentacja postępowania karnego i przesłuchań Jakowa Bljumkina w związku z jego wyprawą do Tybetu. Ponadto materiały NKWD i Smeršče, które znaleziono w Niemczech po zwycięstwie w 1945 roku. I wreszcie, tajna korespondencja marynarki radzieckiej ze Sztabem Generalnym i ich uwaga nie umknęła mapom pilotów dotyczącym podróży naszych okrętów na Antarktydę w 1946 roku.

Musieliśmy im coś dać, a oni natychmiast zabrali to do siedziby B'nai B'rith i do ambasady USA. Jednak najważniejsze dokumenty zostały uratowane przez czekistów. Miałem okazję zapoznać się z tymi dokumentami i pracować z nimi. Niewielka część tych informacji znajduje się w mojej książce, ale większość z nich wciąż wymaga zbadania.

Czy jesteś pewien ich autentyczności?

Za wszelką cenę! Zbyt długo pracowałem w siedzibie MON i przez jakiś czas bezpośrednio pod Ministrem Obrony ZSRR Dmitrijem Fiodorowiczem Ustinowem, więc nie znałem procedur postępowania z tajnymi dokumentami, o których zwykli urzędnicy nie wiedzieli. Nie mam więc wątpliwości, że pochodzi z czasów jego datowania i że został wykonany przez władze, których tytuł nosi.

„Niewinnie skazany” Jasa

Książka zawiera również kopię wymaganych dokumentów i przesłuchań Jakova Bljumkina. Dlaczego „przybysze” byli tak zainteresowani losem poszukiwacza przygód w Odessie, lewicowej esery (przekład: Partia Socjalistyczno-Rewolucyjna w przedrewolucyjnej Rosji), morderca niemieckiego ambasadora Wilhelma von Mirbach-Harff, który pracował dla Czeki (Pierwsza tajna policja Rosji)?

Oficjalne i półoficjalne źródła podają, że Jakow Bljumkin został niesłusznie skazany, stracony w 1929 roku, a następnie zrehabilitowany. Z dokumentów wynika, że ​​otrzymał od niemieckiego wywiadu 2,5 miliona dolarów, przekazał tajne informacje Japonii i jednocześnie Leo Trockiemu - wówczas już wygnanego z ZSRR. Tak więc, chociaż był współpracownikiem naszego wywiadu, sprzedawał każdemu informacje, co było prawdziwym powodem jego egzekucji.

Co właściwie mógłby stworzyć nowo utworzony rząd radziecki dla takich tajemniczych i cennych informacji, że niemiecki wywiad był gotów zapłacić za 2,5 milionów dolarów, co było wówczas niesamowitą sumą?   

Blyumkin nie był zwykłym czeskim współpracownikiem, służył w specjalnej tajnej jednostce kierowanej przez Gleba Bokiję i był prawą ręką Trockiego do zadań specjalnych. Dlatego prawdopodobnie został ułaskawiony po prowokacyjnym zabójstwie ambasadora Niemiec. Ze względu na bliskie związki z Trockim w 1925 roku został wyznaczony na przywódcę radzieckiej ekspedycji naukowej do Tybetu. Celem wyprawy było odnalezienie „miasta bogów” i zdobycie informacji o technologii dotychczas nieznanej broni. W tym celu głodująca Rosja dostarczyła mu 100 tysięcy rubli w złocie. W mojej książce podaję szczegóły jego przesłuchań i wyjaśniam, jak słabo wykształcony Eser Bljumkin mógł nie tylko zostać przywódcą wyjątkowej wyprawy, ale także przywieźć unikalny materiał z Tybetu.

Część wpływów sprzedał Japończykom, kolejną, znacznie większą część dokumentacji przekazał niemieckiemu wywiadowi i włączył do raportu coś dla swojego zwierzchnika - „demona światowej rewolucji”, Leo Trockiego. Eksperci uważają, że Trocki również handlował tajnymi informacjami, zarówno z Amerykanami, jak iz Anglikami i Niemcami. Na podstawie dostarczonych danych Niemcy wysłali następnie kilka własnych wyprawy do Lhasy, zbudował tam rozległą sieć wywiadowczą i czerpał z niej informacje do 1945 roku. Nawiasem mówiąc, mnisi tybetańscy przebywali na terenie Hitlera przez całą wojnę. Do dziś nie jest jasne, czy było to dobrowolne, czy wymuszone. Bljumkin był po prostu „wzorowym” zdrajcą.

A czego zdrajca Yasha dowiedział się w Tybecie?

Zgodnie z zapisami przesłuchań na polecenie Dalajlamy XIII. (Thubtän Gjamccho) prowadził do podziemnych hal. Drzwi otworzyły się tylko na niektóre polecenia głosowe. W tych salach przechowywana jest broń bogów pochodząca z 15-20 tysięcy lat pne Znajdują się tam również ogromne szczypce „Vajaru”, którymi topiono metale szlachetne w wysokich temperaturach. Złoto zamieniane w ten sposób na proszek miało działanie antygrawitacyjne i przy jego pomocy można produkować duże kamienne platformy latające. Służy również do leczenia poważnych, nieuleczalnych chorób i przedłużania życia wybranych. W podziemiach znajduje się również dzwon Shu-dzy, który według Blyumkin może na chwilę oślepić dużą armię. Osiąga się to poprzez przekształcanie częstotliwości elektromagnetycznych, których ludzkie ucho nie odbiera i które oddziałują bezpośrednio na mózg.

Bljumkins opowiedzieli również o obiektach, które znajdują się na wszystkich kontynentach, zawsze w górach. Są to kulki ze specjalnego metalu osadzone w ziemi. Nie można ich ciąć ani strzelać. Wewnątrz tych sfer znajdują się mechanizmy, które po włączeniu uwalniają kontrolowane chmury „przypominające słońce” i eksplodują nad celem. Dzięki tym urządzeniom możliwe byłoby zniszczenie wszystkich miast i ośrodków przemysłowych na Ziemi.

Coś podobnego mogło się wydarzyć w 1904 roku w regionie Tunguska; w tym czasie pojawiła się tam gromada przypominająca słońce, która wcześniej została uwolniona z podziemnej sfery Jakucji. Nie wiemy, kto kontroluje tę broń i jak. Istnieją dziesiątki wersji meteorytu Tunguska.

Co ciekawe, wszystkie te szczegóły dotyczące nieznanej nam broni zostały przekazane Blyumkinowi przez członka Rady Tybetańskiej i, jak wyznał zdrajca, przekazano je wywiadowi III Rzeszy. Wtedy dowiedział się o innej broni. Byli rodzajem strażników w latających spodkach, które chroniły podziemne tunele i miasta starożytnej cywilizacji, położone pod lodem Antarktydy na obszarze Ziemi Królowej Maud. Aby uzyskać dostęp do tych części, wymagane są specjalne mapy pilotażowe i prawidłowe hasło. Naszemu kontrwywiadowi udało się zdobyć mapy w Niemczech w 1945 roku, ale niestety nie hasło.

Na podstawie jego zeznań Bljumkin został stracony w bardzo krótkim czasie. Pomimo faktu, że według źródeł pisanych i ustnych można było dowiedzieć się od niego znacznie więcej.

Naprzód na południe!

Czy to oznacza, że ​​Niemcy mieli do dyspozycji unikalne informacje od połowy lat dwudziestych, więc dlaczego nie wykorzystali ich przeciwko Rosji? Czy nie udało im się stworzyć cudownej broni atomowej?

Prawdopodobnie poszczególne fragmenty tybetańskiej mozaiki wpadały w różne ręce. Ponadto nie była to dokumentacja techniczna tego lub innego typu broni. Podstawowe zasady były dobrze znane, ale w tamtym czasie nie do rozwiązania technologicznie. Chociaż naziści pracowali nad swoim programem nuklearnym od późnych lat trzydziestych, zaangażowali nie tylko swoich fizyków, ale także naukowców z całej Europy. Na podstawie uzyskanych informacji osiągnęli pewne sukcesy, np. Córka Goebbelsa, Helga, porozumiewała się z synem Hermanna Göringa za pomocą pierwszego na świecie wideotelefonu.

Przede wszystkim naziści zajmowali się rzekomymi starożytnymi podziemnymi miastami pod Antarktydą; we wnętrzu Ziemi, którą tybetańscy mnisi nazywali Agartha. 17. Grudzień 1938 wypłynął z Hamburga 3. niemiecka ekspedycja Antarktyki pod dowództwem kapitana Alfreda Ritschera na statku Szwabia i skierowana na Biegun Południowy. Na pokładzie nie było ani jednego wielorybnika, ale dużą liczbę oficerów nurkujących i członków Ahnenerbe. I to ta organizacja badała tajemnice tybetańskie. 19. Styczeń 1939 przybył na Antarktydę, a wraz ze ścianą Dornier rozpoczął ankietę na południowym kontynencie - od 13. stopnie zachód do 22. długość wschodnia.

Jeden z pilotów odkrył oazę km 32 na środku lodowców2.  Cały badany wówczas obszar nazwano Nową Szwabią i uznano za terytorium Trzeciej Rzeszy. Obecnie niemiecka stacja badawcza Neumayer III znajduje się na terenie dawnej Nowej Szwabii (Ziemia Królowej Maud).

12. W kwietniu tego samego roku statek Szwabii wrócił do portu w Hamburgu. Wyprawa trafiła do Ministerstwa Skarbu na milionach znaków imperialnych 3. Sam kapitan Ritscher zgłosił się do Hitlera w sprawie wyników badań. Potem zaczęły się przygotowania do następnej wyprawy, ale początek wojny udaremnił plany. Chociaż - zakończ 40. kilku szwabskich członków załogi twierdziło, że odbyło się kilka rejsów na Antarktydę i że przewieziono tam ładunek. W styczniu 1943, naczelny dowódca niemieckiej floty podwodnej, wielki admirał Karl Dönitz, powiedział w wąskim kręgu: „Niemiecki okręt podwodny przejdzie do historii, budując ogromną i niedostępną fortecę na przeciwnej półkuli w Shangri-la”. Możliwe, że odnosił się do słynnej bazy wojskowej 211 lub Nowego Miasta Berlina, gdzie został pokonany w 2. Czwarte imperium wojny światowej.

Ale generale, w XXI wieku trudno uwierzyć, że są miasta, o których nic nie wiemy. W końcu mamy mapy satelitarne Antarktydy i nie widzimy na nich Nowego Berlina…

Masz rację, nie znajdziesz niczego na powierzchni Antarktydy. Ale niemieckie okręty podwodne odkryły tunel pod lodem. Według dokumentów Ahnenerbe, którym udało się zdobyć Rishchi, nasza Ziemia ma konstrukcję matrioszki i składa się z dwóch sfer. Jesteśmy na zewnątrz iw wewnętrznej cywilizacji, która istniała przed nami. Jest to specjalna tajna „skrytka”, w której przechowywana jest starożytna wiedza. Rozumiem, że trudno to zaakceptować, nie byłem w stanie tego długo przyswoić, ale nie ma innego wyjaśnienia pewnych faktów.

Teraz chciałbym wymienić niektóre fragmenty dokumentu, który został zachowany ze specjalnego archiwum KGB. Instrukcje te opatrzone są klauzulą ​​ściśle tajną i zatwierdzone dekretem Führera nr 88 z dnia 20.1.1940 stycznia 1938 r. „Niemiecka wyprawa antarktyczna w 3 roku odkryła nowe terytoria. Są to obszary, które znajdują się w wewnętrznych jamach Ziemi. Są te same kontynenty z tymi samymi miastami, tymi samymi oceanami i samym wewnętrznym Słońcem, wokół którego obraca się Ziemia. Wejście w ten świat jest możliwe za pomocą okrętów podwodnych, które muszą wykonywać określone manewry ”. Mówi się też o utworzeniu grupy ochotników do założenia kolonii. I bardzo ciekawe miejsce, gdzie jest napisane: „Transport kolonistów będzie odbywał się specjalnym konwojem führera co XNUMX miesiące”.

Istnieją inne dokumenty, wśród nich kolejność przywódcy SS, gdzie wymienione są kryteria wyboru kolonistów. Niezależnie od tego, czy naprawdę udało nam się zbudować tę kolonię, nie wiemy. Ale osobiście uważam, że go zbudowali. Podobnie jestem przekonany, że wielu nazistowskich przestępców i część skarbu Rzeszy zostało ewakuowanych do Nowego Berlina.

Co to był za specjalny konwój?

Nasza inteligencja dowiedziała się o nim w 1945 roku dzięki dokumentom, które dostały się w jej ręce po zdobyciu Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej Niemiec. Specjalny konwój składał się z dwóch flot - 21., która miała swój port macierzysty w Pillau (dzisiejszy obwód kaliningradzki) i 33. (Flensburg w północnych Niemczech). Ten specjalny konwój składał się ze 150 okrętów podwodnych, które były wówczas szczytem technologii. Jego głównym zadaniem było „wypłynięcie na morza południowe”, co zostało stwierdzone w dokumentach sztabowych operacji Walkiria. Tajna operacja ratowania Hitlera miała tę samą nazwę i, jak na ironię, spisek niemieckiego generała przeciwko Führerowi.

W lipcu 1945 r. Krajowy komisarz ds. Bezpieczeństwa państwa ZSRR Merkulov w raporcie skierowanym bezpośrednio do Stalina napisał: „W budynku Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej Niemiec znaleziono mapy podwodne z instrukcjami dla kapitanów okrętów podwodnych należących do specjalnego konwoju. Z map tych wynika, że ​​Niemcy zanurzyli się pod powierzchnią w bliskiej odległości od wybrzeży Antarktydy w rejonie Ziemi Królowej Maud, następnie przepłynęli 20 km przez lód Antarktydy i pokonali skomplikowaną ścieżkę zaznaczoną na mapach pilotów. Potem znaleźli się na Ziemi, gdzie oceany, morza i kontynenty były takie same.

Czy można sobie wyobrazić, że komisarz Merkulov w taki sposób „żartowałby” w raporcie skierowanym do Stalina, Naczelnego Wodza? Raport zawiera również szereg innych ciekawych szczegółów, w tym przypadek fałszywej śmierci Adolfa Hitlera i możliwości jego transportu do Nowej Szwabii. Przecież cały raport przedstawiam w mojej książce.

Czyli raport Mercula nie jest oparty na fabrykacjach okultystów Ahnenerbe?

Zgadza się, inteligencja była szczególnie wściekła, że ​​oczywisty sam Hitler uciekł tuż przed ich nosami. Z pomocą zatrzymanego pomocnika dowódcy 21. Floty Smerščí, Związek Radziecki rozpoczął przygotowania do wyprawy do Nowej Szwabii - admirał Floty ZSRR Nikołaj Gesarimowicz Kuzniecow pisze do Merkulova: „ 25.10.1945 do 10.11.1945 w miejscu o podanych współrzędnych (68 stopień, 0 minut i 0 sekund szerokości geograficznej południowej i 1 stopień, 0 minut i 0 sekund) ". To właśnie te współrzędne zostały zaznaczone na niemieckich mapach pilotażowych, aw listopadzie 1945 roku okręty podwodne wyruszyły w ściśle tajną misję.

Ale jak się okazało, zadania nie udało się wykonać. Merkulov stwierdza w swoim raporcie dla Komitetu Centralnego KPZR: „… Kiedy K-56 opadł pod powierzchnię na współrzędnych odpowiadających współrzędnym na mapie nr 0029 na głębokości 100 metrów, urządzenia akustyczne wykryły 10 nieznanych celów wokół okrętu podwodnego, zmieniając trajektorię na 66 węzłach , przekraczając 3-krotność prędkości K-56 nad powierzchnią (przy nurkowaniu na 10 węzłów). Z taką sytuacją po raz pierwszy spotkały się radzieckie okręty podwodne. Mamy do czynienia z nieznaną technologią podwodną niemieckiej marynarki wojennej… ”. W tym czasie nasze łodzie podwodne zdołały uciec bez utraty życia. Po powrocie członkowie załogi musieli podpisać oświadczenie o zachowaniu tajemnicy państwowej. Nasza flota wojskowa nigdy nie wyruszyła w ten obszar.

Gorzej, ale przynajmniej to, co wiem, to Amerykanie?

Na początku 1947 r., Po zakończeniu przesłuchań dowódców floty specjalnych konwojów, Stany Zjednoczone zaplanowały operację zwaną Highjump. Wyprawa składała się z jednego lotniskowca, kolejnych 12 statków, łodzi podwodnej i 25 samolotów bojowych. W rejonie Krainy Królowej Maud, gdy łódź podwodna próbowała zbliżyć się do tunelu do Agarthy, flota została zaatakowana. Amerykanie stracili 2 niszczyciele, lotniskowiec został poważnie uszkodzony, a kilka samolotów zostało zestrzelonych przez „latające talerze”. Zginęło około 400 członków załogi, a wyniki operacji są nadal tajne. Admirał Richard Byrd, który kierował operacją, zginął „przypadkowo” w wypadku samochodowym, po czym wspomniał, że zaczął pisać wspomnienia.

A nasi żeglarze lub lotnicy kiedykolwiek napotkali coś podobnego?

Oczywiście, że tak. Sam wielokrotnie przekazywałem osobiście ministrowi obrony Dmitrijowi Ustinowowi podobne wiadomości o UFO. Zawsze reagował spokojnie, jakby to było normalne. Później dowiedziałem się, że istnieje specjalna dyrektywa wojskowa dotycząca tego, jak zachować się podczas napotkania nieznanych obiektów (UFO i USO).

A prezydenci wiodących krajów świata mają informacje? Czy to możliwe, że istnieje również jakiś rodzaj komunikacji między ludzkością a istotami pod lodem?

Prezydenci prawdopodobnie mają informacje, ale nie wszystkie. Dowiedzą się tylko, o czym są materiały. Wiem, że Władimir Putin jest bardzo zainteresowany tym tematem. A co do komunikacji? Podejrzewam, że nowe technologie, takie jak pokojowe wykorzystanie atomu, komputery, silniki oparte na nowych zasadach fizycznych i nie tylko, nie spadły po prostu z nieba, ale pochodzą z głębin pod Antarktydą. Ale kto publicznie przyznałby się do czegoś takiego?

Zrozumiałe jest, że nie możemy osądzać „ludzi subantarktycznych” według ludzkich kryteriów, ale czy są po stronie dobra czy zła?

Prawdopodobnie po dobrej stronie. Ktokolwiek to ukrywa, sądząc po niektórych wydarzeniach, kilkakrotnie uniemożliwiał użycie broni jądrowej. Chronili życie na Ziemi, chociaż…

Podobne artykuły