Przeklęty skarb Inków w polskim zamku

03. 05. 2017
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Na drodze dojazdowej do Zamku w Niedzicy (zwanego też Zamkiem Dunajec) na polskim Spiszu w Tatrach Wschodnich znajduje się tabliczka Uwaga, Upiór! Ta najsłynniejsza lokalna zjawa to duch pięknej księżniczki Inków Uminy, która została zamordowana tutaj przez hiszpańskich najemników pod koniec XVIII wieku.

Zamek powstał na początku XIV wieku, kiedy teren ten należał do północnych Węgier i służył jako linia obronna przeciwko Polsce. Od tego czasu pięciokrotnie zmieniał „narodowość”. Przeniósł się z Węgier do Austro-Węgier, następnie do Czechosłowacji, aw 14 r. Został przyłączony do Polski. Ale do 1920 roku właścicielami zamku pozostawali węgierscy szlachcice.

Po jego nacjonalizacji w 1946 r. Pod jedną ze schodów znaleziono kryjówkę z ołowianą skrzynią, w której znajdowało się kilka złotych klejnotów indyjskich oraz kip, nodalna chrzcielnica starożytnych Inków. Wszelkie próby jego rozszyfrowania zawiodły, a później zniknął w niezrozumiały sposób.

Historia tego znaleziska sięga roku 1760, kiedy to Sebastian Berzeviczy, daleki krewny ówczesnych właścicieli Niedzicy, wyjechał do Peru w poszukiwaniu złota Inków. Tam zakochał się w księżniczce Inków, bezpośredniej spadkobierczyni władcy Atualpy i poślubił ją, ale księżniczka zmarła przy narodzinach córki.

Berzeviczy pozostał w Peru, a nawet wziął udział w ostatnim wielkim powstaniu przeciwko Hiszpanom po stronie Inków. Poślubił swoją córkę Uminę z przywódcą rebeliantów, prawnukiem ostatniego władcy Inków, Tupaka Amara. Następnie udał się z nią do Europy, jej mężem i dworem Inków. Początkowo mieszkali w Wenecji, ale po zabiciu męża Umina przez Hiszpanów przenieśli się do zamku w Niedzicy.

Jeśli można zaufać polskim historykom, to część tajemniczego skarbu Inków podróżowała wraz z dworzanami i księżniczką. W 1797 r. Dwór księżniczki Inków został ponownie prześledzony przez Hiszpanów. Umina zginęła tylko po to, by zerwać z rządzącą linią Inków. Aby chronić swojego wnuka, ostatniego księcia Inków, Sebastian Berzeviczy oddał go do adopcji swojemu krewnemu. I jak głosi legenda, zakopał skarb gdzieś w okolicy zamku i zaznaczył to miejsce w kipie.

Ostatni bezpośredni potomek Tupaka Amara, Anton Beneš, mieszkał w XIX wieku pod Brnem i zmarł, nie dbając o skarb. Jednak jego prawnuk Andrzej Benesz, późniejszy wiceprzewodniczący Sejmu PRL, był bardzo zainteresowany tym tematem. W latach trzydziestych zaczął poszukiwać skarbu swoich przodków.

W 1946 roku Benesz znalazł w Krakowie dokument, że jego pradziadek został adoptowany, a także o lokalizacji kipa, który później znalazł ukrywający się pod schodami.

Ale rozszyfrowanie pisma nie było łatwe, ponieważ nawet sami Indianie zapomnieli języka kipu. Na świecie jest tylko kilka osób, które go znają i można je policzyć na palcach jednej ręki. W latach 70. dwie polskie wyprawy wyruszyły do ​​Peru, aby go rozszyfrować. Jednak obaj zniknęli bez śladu.

Pod koniec lutego 1976 r. Sam Andrzej Benesz zginął w wypadku samochodowym, jadąc z Warszawy do Gdańska, gdzie miał spotkać się z dwoma obcokrajowcami, znawcami pisarstwa węzłowego.

Jego syn, adwokat Gdański, nie zgodził się mówić na ten temat do tej pory i uważa, że ​​właśnie przeklęte złoto było przyczyną śmierci ojca.

Polski historyk Alexandr Rovinski od trzydziestu lat zajmuje się historią tajemniczego skarbu. Uważa się, że znajduje się siedemdziesiąt kilometrów na północ od Niedzicy, w ruinach zamku, który stał również nad Dunajec.

Mówi się, że ostatni właściciel skarbu, krakowski biznesmen, nakazał zamurować mury zamku pod ziemią trzysta ton betonu, tłumacząc, że nie tylko nie zamierza zabierać skarbu, ale nawet nie chce o tym myśleć, bo to tylko nieszczęście…

Podobne artykuły