Tajemnice archiwów Ahnenerbe

2 13. 01. 2017
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Tajemnice archiwów niemieckiej organizacji Ahnenerbe (Dziedzictwo Przodków) są nadal niedostępne dla publiczności. Dlaczego nie ujawnili swoich zwycięskich partii, które wpadły w ich ręce po drugiej wojnie światowej? Czy zawierają coś, co należy chronić przed ludzkością? A czym właściwie są archiwa Ahnenerbe - dogłębna wiedza czy pochwała ciemności?

Co to jest Ahnenerbe?

Podczas Procesów Norymberskich cały zakres pracy Ahnenerbe został uznany za nielegalny, a sekretarz generalny organizacji - Wolfram Sievers - został rozstrzelany. Co to była za organizacja? Do czego to służyło? I dlaczego ani wojsko radzieckie, ani amerykańskie nie opublikowały dotychczas archiwów?

Powinniśmy zapytać zainteresowanych. Ahnenerbe to bezprecedensowy przykład sumy największych osiągnięć i udogodnień ludzkości, starożytnych pomników, artefaktów i hipotez, od powstania ludzkości po procesy neutronowe w naszym mózgu. Czy naziści naprawdę odkryli i uogólnili sekrety, z których łapy wyrastają włosy na głowie? Sekrety, które są obecnie ukrywane, ponieważ ich zawartość musi być ukryta przed ludzkością?

Początkowo Ahnenerbe była nieszkodliwą organizacją stworzoną w celu zbadania dziedzictwa przodków. To był rodzaj powrotu do niemieckich korzeni. Dużą wagę przywiązywano do studiowania starożytnej literatury, pieśni, wierszy i symbolu runicznego. To nie przypadek, że tworząc symbole dla jednostek Trzeciej Rzeszy, naziści inspirowali się runami o świętym znaczeniu. Jednocześnie mieli pomóc zwycięstwu Wielkich Niemiec w wojnie z całym światem, a jednocześnie udowodnić wyższość rasy aryjskiej. Jednak same symbole nie są negatywne. Dokładnie odwrotnie.

Na przykład swastyka jest słowiańskim i tybetańskim symbolem szczęścia i siły. Odwieczne koło życia, które oznacza zmianę pór roku, prawo ciągłej zmiany i ruchu. Nawiasem mówiąc, przed wojną Niemcy zorganizowali wyprawę do Tybetu. Jakie były jej cele i wyniki - nie wiadomo. Ale główny prorok Tybetu już wtedy przepowiedział, że Tybet zostanie zniszczony w 1940 roku, a także upadnie Cesarstwo Niemieckie. Niemcy prawdopodobnie mu nie wierzyli lub nie chcieli mu wierzyć. Przywieźli z Tybetu starożytne rękopisy i kilku tybetańskich mnichów, których ciała znaleźli następnie w mundurach SS w bunkrze Hitlera. Możemy się tylko domyślać, w jaki sposób mnisi tu dotarli i dlaczego zostali zneutralizowani.

Później organizacja rozrosła się i znalazła się pod ochronnymi skrzydłami Heinricha Himmlera - miłośnika okultyzmu, który uważał się za reinkarnację króla Henryka. Sam Hitler wielokrotnie żartował z tej teorii pochodzenia Himmlera. W każdym razie organizacja szybko znalazła się pod skrzydłami SS. Zapewniono jej bezpieczeństwo, wsparcie i finansowanie. Niemcy wydały więcej na badania Ahnenerbe niż Stany Zjednoczone na budowę bomby atomowej. Najwyraźniej nie oszczędzono tego, gdy wydali tak kolosalne zasoby.

Jak poradził sobie Ahnenerbe?

Ahnenerbe wybrał duży budynek w centrum Berlina, niedaleko Himmlera. Instytut zaczął działać i był zainteresowany wszystkim: od badania jaskiń krasowych po materializację ludzkiego umysłu; od fizycznych właściwości pektyn po odczytywanie przyszłości z gwiazd. Najważniejsze było jednak poparcie dla rozprzestrzeniania się „prawicowej” - czyli nadrzędnej rasy aryjskiej - na ziemiach niemieckich.

W czasie wojny w strukturze Ahnenerbe utworzono wojskowy instytut badawczy i wojskową jednostkę techniczną. Tutaj pracowali nad stworzeniem cudownej broni, która zmieni bieg wojny. Pod koniec wojny Niemcy skutecznie wyprzedzali inne kraje w rozwoju technicznym. Rakiety balistyczne V-2, najlepsze okręty podwodne, myśliwce Messerschmitt, przygotowany plan nuklearny - wszystko to zasługa Ahnenerbe. Na szczęście nie zdążyli na czas stworzyć bomby atomowej. Jeśli Amerykanie ich nie wyprzedzili, kto wie, czy przeczytałeś dzisiaj ten artykuł.

Tworzyli też więzienne jednostki naukowe. Umieszczono tu naukowców pochodzenia żydowskiego z obozów koncentracyjnych. W ten sposób Ahnenerbe odniosło również znaczący sukces w dziedzinie medycyny i historii. W czasie wojny Ahnenerbe brał również udział w grabieży największych bibliotek i muzeów w okupowanych krajach. Wystarczyło, że naukowiec zwrócił uwagę Himmlera - a on już wkraczał do kraju z centrum naukowo-badawczym. W ten sposób stworzyli okazałe laboratorium naukowe - liczyło ponad 50 komponentów z różnych dziedzin wiedzy. W ten sposób starali się w każdy możliwy i niemożliwy sposób udowodnić wyjątkowość i wyższość narodu niemieckiego.

W przeciwnym razie wielu niemieckich humanistów, którzy w czasie wojny nie znaleźli zatrudnienia w fabrykach lub firmach do produkcji pojazdów wojskowych w Niemczech, zostało zmuszonych do zaoferowania swoich usług dość wątpliwej firmie o okultystycznym podejściu pod auspicjami SS. Filolodzy, filozofowie, historycy - wszyscy uciekli tutaj, aby uchronić się przed frontem. Przecież i tak nie wysyłali techników na front, bo potrzebowali ich w domu - w tle.

W rzeczywistości był to dość odmienny instytut naukowy i pseudonaukowy, w którego skład wchodzili jednocześnie prawdziwi naukowcy, a także reporterzy i korespondenci z różnych uczelni, zwykli szarlatani, karierowicze i konformiści, zrobić cokolwiek, by wspiąć się z najwyższymi urzędnikami nazistowskich Niemiec. Dlatego oprócz poważnych badań w dziedzinie fizyki, chemii, historii, medycyny i innych dyscyplin, archiwa Ahnenerbe zawierały bogatą wiedzę o wątpliwej treści. Była to na przykład stara niemiecka ceremonia inicjacji, magiczne procesje, operacja „nocy miłości na cmentarzu” w celu stworzenia czystego Aryjczyka z czystymi Aryjczykami. Jednak wielu urzędników III Rzeszy szczerze w to wierzyło. Myśleli, że jest to naprawdę konieczne, aby rozpocząć proces reinkarnacji starych niemieckich bohaterów. Nawet w Czarnym gazecie szkieletowej opublikowali adresy ostatnich zmarłych z brudnymi - genetycznie niekompletnymi szczątkami. Przede wszystkim tam trzeba było przeprowadzić ceremonię inicjacji - poczęcia prawdziwego Aryjczyka. Dziś wydaje się, że jest to ciemna ciemność, ale wtedy naprawdę byli ludzie, którzy wierzyli w różne przesądy.

Instytut Ahnenerbe był również bezpośrednio zaangażowany w eksperymenty na ludziach, testy broni chemicznej i bakteriologicznej oraz badania medyczne. Eksperymenty te przeprowadzono w niemieckich obozach zagłady. Szczególnie smutną sławą w związku z tym był obóz w Dachau - pierwszy obóz koncentracyjny pod Monachium - w którym prowadzono eksperymenty na rzecz Waffen SS. Kiedyś, gdy Hitler wciąż próbował przejąć władzę, mieszkańcy Dachau głosowali przeciwko niemu. Za karę mściwy „krasnolud” założył obóz śmierci w Dachau, aby nieustannie przypominać im o dymie z pieców, w których palili ludzi.

Wydawało się, że oficjalny wymóg prowadzenia eksperymentów w obozach nie istnieje. Ale robili to prawie bez przerwy. Na przykład w obozie kobiecym w Ravensbrüeck faszyści badali właściwości ropnych ran i innych chorób, które celowo im powodowali. Przeprowadzali eksperymenty w komorach ciśnieniowych, kriokomorach, testowali leki na raka, badali otwarte rany i dezynfekcję. Niektóre sukcesy dotarły wtedy do prasy. Na przykład donieśli, że znaleźli lekarstwo na raka. Młodzi lekarze, zarażeni teorią rasową Hitlera, przeprowadzali te eksperymenty i wierzyli, że dokonują przełomu w nauce. W końcu jednak zostali skazani w procesach norymberskich.

Eksperymenty na ludzkim mózgu zajęły szczególne miejsce. Opierając się na uogólnieniu naukowym, naziści próbowali zrozumieć i stworzyć uniwersalne mechanizmy kontrolowania ludzkiego zachowania. Jest całkiem możliwe, że znaleźli sposób na manipulowanie dużymi masami ludzi (tak zwanymi zombie). W rzeczywistości Hitler próbował tego na swoim własnym narodzie, któremu bezwarunkowo ufał. Był to największy przełom w dziedzinie psychofizycznego i ideologicznego wpływu na świadomość ludzi. Lepiej nie myśl o złym. Ale czy to wystarczający powód, aby obecnie nie ujawniać opinii publicznej zawartości archiwów Ahnenerbe?

W jaskini Ahnenerbe - na zamku Wewelsburg, przeznaczonym na losy przyszłego centrum imperium, odbywały się tajne ceremonie przygotowujące do przybycia boga-człowieka na ziemię. Wydaje się, że ta rola powinna należeć do Hitlera.

Gdzie poszły archiwa?

Gdzie podziały się te kolosalne odkrycia, doświadczenia, hipotezy i badania naukowe? Czy naprawdę zniknęły bez śladu?

W 1945 roku podczas ciężkich walk na Dolnym Śląsku Armii Czerwonej udało się zająć dawny Zamek Altan. Znaleziono tutaj ogromną liczbę skomplikowanych artykułów. Te również należały do ​​archiwum Ahnenerbe. W pewnym sensie była to koncentracja instrukcji i technologii - jak zdobyć władzę i manipulować ludźmi. Tylko tymi dokumentami wypełniono 25 wagonów. Następnie udali się do specjalnego archiwum ZSRR.

Zaczęły się rozchodzić pogłoski, że Stalin buduje specjalny budynek dla archiwów niemieckich. A do środka można było dostać się tylko pod ziemią. Ogromne archiwum, w tym notatki z wyprawy tybetańskiej, zdjęcia dziwnych obiektów latających, jakieś mapy miejsc odwiedzanych przez pozaziemskie cywilizacje, kopie niemieckiego folkloru opatrzone klauzulą ​​„ściśle tajne”. Nikt nie wie, gdzie dziś jest to archiwum. Jest starannie chroniony lub niszczony. W każdym razie społeczeństwo nie ma do niego dostępu. Może dlatego, że pewna część jest dziś bardzo aktualna i ma związek z bieżącymi wydarzeniami. Może się jednak zdarzyć, że nie przedstawia żadnej szczególnej wartości, a jedynie zestaw mrocznych teorii, przypuszczeń i niesprawdzonych hipotez. Nikt nie może dokładnie odpowiedzieć na to pytanie.

Uważa się, że wiele dokumentów Niemcy mogli wyeksportować do bazy na Antarktydzie, gdzie poszukiwali pozostałości Atlantydy, uważając się za potomków Atlantydy. Po wojnie kilku niemieckich naukowców próbowało również sprzedać archiwa Ahnenerbe. Po części im się to udało. Świadczą o tym dostępne informacje. Sami nazistowscy badacze i zbieracze wiedzy naukowej z całego świata, którzy zawłaszczyli obcą wiedzę i próbowali ją wykorzystać do swoich egoistycznych celów, nie wylądowali na Procesach Norymberskich. Uratowali życie i wygodne życie gdzieś w Ameryce lub ZSRR i stopniowo, umierając śmiercią naturalną, zabrali ze sobą tajną wiedzę…

Podobne artykuły