Tajemnice północnego kraju: poszukiwanie starożytnej wiedzy (1.díl)

6 28. 12. 2016
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

W grudniu 2008 roku Rosyjska Stacja Badań Ufologicznych RUFORS odbyła wyprawę na Półwysep Kolski. Jej podstawowym zadaniem było odnalezienie śladów legendarnej Hyperborei, która, jak ostrożnie stwierdzili naukowcy w ostatnich latach, stała się miejscem, z którego wywodzi się rosyjska narodowość, a która w zasadniczy sposób wpłynęła na rozwój, naukę i kulturę innych krajów.

Alexander Barchenko - Poszukiwanie starożytnej wiedzy

Pewnego ponurego jesiennego wieczoru 1918 roku przywódcy Floty Bałtyckiej byli niezwykle zajęci w zadymionej sali. Przed marynarzami i żołnierzami na scenie stał wysoki, długo nieogolony mężczyzna w zniszczonym szarym płaszczu i okrągłych goglach. Mówił i gestykulował bardzo żywo i szybko rysował na tablicy notatki o starożytnych cywilizacjach, tajemnej wiedzy i ogólnej równości. „Złoty Wiek to Wielka Światowa Federacja Narodów, zbudowana na fundamentach czystego ideologicznego komunizmu, który kiedyś rządził całą Ziemią” - powiedział Aleksander Wasiljewicz Barczenko. „Jej panowanie trwało około stu czterdziestu czterech tysięcy lat. Około dziewięciu tysięcy lat pne podjęto próbę przywrócenia tej federacji w takim samym stopniu w dzisiejszym Afganistanie, Tybecie i Indiach. Jest to epoka znana w legendach jako Rama. Federacja Ramy istniała w pełnym rozkwicie przez około trzy tysiące sześćset lat i ostatecznie rozpadła się po rewolucji irsz ”.

Wykłady Barchena były tak popularne, że szczególna uwaga została im poświęcona przez specjalny departament VČK / OGPU (VČK, tzw. Čeka - tajna policja w sowieckiej Rosji; OGPU - ujednolicona państwowa administracja polityczna, przyp. przetłumaczony) prowadzony przez Gleb Boki. Czekiści nie byli tak zainteresowani historycznymi badaniami Aleksandra Wasiljewicza, ale przede wszystkim jego sukcesami w eksperymentach nad ludzkimi zdolnościami telepatycznymi, które prowadził jako aktywny współpracownik Instytutu Mózgu i Aktywności Psychicznej Bechterewa oraz wynikami wypraw do Sejdozera. (nazwa jeziora, Seidozero, godne uwagi). Szczególną uwagę poświęcono niezwykłej chorobie, która rozprzestrzeniła się wśród północnych narodów, a zwłaszcza na półwyspie Kolumbijskim. Barczenko uznał ten szczególny stan, który był nazywany "emerik" lub "arktyczna histeria", Coś przypominającego masową psychozę. Zwykle objawiał się podczas magicznych rytuałów, ale mógł też powstać spontanicznie. W takich chwilach ludzie bez przeprosin wykonywali wszelkie polecenia, potrafili przewidzieć przyszłość, nawet nie zostali dźgnięci. Zrozumiałe jest, że tak niezwykła forma stanu psychicznego nie mogła umknąć uwadze OGPU.

Barczenko zakładał, że w przeszłości na Półwyspie Kolskim istniała potężna cywilizacja, której mieszkańcy znali tajniki rozszczepienia atomu i sposoby pozyskiwania niewyczerpanych źródeł energii. Sekcja specjalna Gleba Bokiji była również zainteresowana tym, jak zdobyć podobną wiedzę, która pozwoliłaby mu uzyskać dostęp do technologii starożytnych cywilizacji, o których istnieniu doskonale zdawali sobie sprawę pracownicy OGPU. Uważał Barczenkę za strażnika tajemnej wiedzy, „nueites”, lapońskich czarodziejów, którzy jego zdaniem byli duchownymi bardzo tajemniczej cywilizacji, która przekazywała swoje sekrety z pokolenia na pokolenie. Jeszcze przed przybyciem na Półwysep Kolski Barczenko został wprowadzony w tajniki tradycji północnej, będącej prawdziwą historią rozwoju i zniewolenia cywilizacji słowiańsko-aryjskiej.

Barczenko znalazł również namacalne ślady i skonsolidował swoją teorię o istnieniu cywilizacji, którą następnie nazwali hiperboreą. Pierwszym odkryciem było gigantyczne przedstawienie siedemdziesięciostopowego "starca" Kujvy na jednej ze skał. Drugi "staruszek" z wyprawy odkrył później na sąsiedniej skale. Legenda mówi Samasowi o tym, jak pojawiły się te wrażenia. Według niej, Sami kiedyś walczył dawno temu z "chudge" (zastanawiam się - mitologiczne istoty podobne do europejskich elfów i gnomów). Sami wygrali i zmusili ich do ucieczki. Te istoty zeszły pod ziemię, ale ich dwaj watażkowie przybyli na koniach do Sejdozera, omijając go, ale rozbijając się o skałę na przeciwległym brzegu i pozostając tu na zawsze.

Dokonano innych godnych uwagi znalezisk, takich jak brukowane obszary w tundrze, uważane za pozostałości starożytnej drogi w trudno dostępnych miejscach, gdzie w ogóle nie było dróg, masywne obrobione maszynowo granitowe bloki lub budynki na szczycie góry oraz w piramidach przypominających piramidy. Takie klocki widzieli i fotografowali także uczestnicy grudniowej wyprawy RUFORS na Półwysep Kolski. Ale najmniej oczekiwanym znaleziskiem był właz, zapadający się w głąb ziemi, który Samowie uważają za święty. Jednak współpracownicy Barczenki nie mogli go przeniknąć, ponieważ odczuwali narastający stopniowo terror. Po kontakcie z mieszkańcami stało się jasne, że takich włazów i jaskiń było kilka, a przez nie można było dostać się do pozostałości starożytnych podziemnych konstrukcji.

Dolina ludzi z kamienia

Jednak Barchenko nie był pierwszym, który zgłębił tajemnice tajemniczego północnego kraju. Latem 1887 roku na Półwysep Kolski wyruszyła Wielka Ekspedycja Naukowa (jak ją później nazywano w raportach) fińskich naukowców. Jej szefem był Johan Axel Palmén, ornitolog i profesor Uniwersytetu Helsińskiego.

Odkryli tajemnicze miejsce w okolicy Sejdozera. Były kamienie, które ich przerażały, przypominając postacie ludzkie. Według miejscowej ludności było to królestwo złych duchów. Legenda głosi, że pod bagnami znajduje się starożytna ufortyfikowana osada, w której krąg pod ziemią siedzą gnomy z martwymi ludźmi. Ale naukowcy nie zwracali uwagi na mity i legendy, ponieważ wystarczyły im własne uczucia, aby zrozumieć atmosferę tego miejsca:

 „Nie byłem jedynym, który ze zdumieniem patrzył na to, co się przed nami otworzyło” - powiedział Petteri Ketola Jr., jeden z uczestników Wielkiej Ekspedycji. „Pierwszy widok wyspy na bagnach był dosłownie przerażający. Jakbyśmy przybyli do krainy umarłych. Wszędzie byli kamienni ludzie. Siedzieli bez ruchu, pogodzeni ze swoim nieskończonym przeznaczeniem. To było tak, jakby patrzyli na nas ze zdrętwiałymi kamiennymi twarzami. To było jak koszmar. Czułem, że wkrótce się skamieniałem. Naukowcy również byli zdumieni. Od razu zrozumieli, że w tym miejscu, gdzie kryształowe kamienie miały najdziwniejsze kształty, dokonali najważniejszego odkrycia geologicznego tej wyprawy. Stopiona, podobna do szkła masa stwardniała, tworząc dziwne figury. Otaczająca go magma wyblakła przez tysiąclecia, w przeciwieństwie do „serca” z kamieni, szkła kordieryt (niepozorny minerał, zwany czasem iolitem, godne uwagi).

W różnych pozycjach były postacie ludzkie. Niektórzy siedzieli z nogami zgiętymi, jak przy ogniu. Była też wysoka, krępa kobieta z kamiennym żeliwnym garnkiem między kolanami i dzieckiem na rękach. W garnku była woda, aw niej larwy komarów. Można było tu również zobaczyć jak zespolonych ludzi, zdeformowane potwory i ciała bez głów i kończyn. Pomiędzy kamieniami znajdowała się silna gazowana wiosna, której temperatura nawet zimą wynosiła sześć lub siedem stopni. W porze mroźnej krajobraz pokrywa gęsta mgła. Stąd pochodzą pomysły Samów na temat dymu wydobywającego się spod ziemi. Mówią, że topią się w kamiennych domach. "

Tajemnice północnego kraju

Więcej części z serii