Kamienne krople (1.)

10 08. 02. 2017
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Odkryj Drop

Napisaliśmy wcześniej odkrycie dysku.

Zostały odkryte w 1937 roku (niektóre źródła podają rok 1938) przez chińskiego archeologa Zhichu Teji w górach Bajan-har-shan w północnym Tybecie. Następnie przez 20 lat zapomniano o nich w archiwach, zanim spotkał ich inny chiński profesor, Tsum Um Nui.

Na miejscu znaleziska znajdował się cmentarz, na którym znajdowało się 716 szkieletów humanoidalnych stworzeń o wysokości do 120 cm oraz, ze względu na małe ciało, ze stosunkowo dużą i wydłużoną czaszką.

Na każdym szkielecie znajdował się cienki kamienny dysk o grubości do 1 cm i średnicy około 30 cm, z okrągłym otworem pośrodku, z którego do krawędzi dysku wystawały dwa spiralne rowki. Po bokach rowków znajdowały się nieznane znaki, podobne do hieroglifów, a nawet nie przypominające chińskiego pisma. Profesor Tsum Um Nui rozpoczął intensywne badania, próbując znaleźć klucz do rozszyfrowania tajemniczych inskrypcji.

We wczesnych latach 60. kilka dysków wysłano do analizy i określenia wieku do Akademii Nauk w Moskwie i ustalono na 12 000 lat, co odpowiadało wiekowi szczątków szkieletowych. Ku wielkiemu zaskoczeniu stwierdzono, że krążki nie są czystym kamieniem, ale zawierają również sporą domieszkę kobaltu i innych metali. W Moskwie również przeszli test oscyloskopu i znowu nie mogli uwierzyć własnym oczom. Urządzenie mierzyło duże wibracje, co mogło oznaczać, że dyski były kiedyś narażone na silny ładunek elektryczny. Artykuł na temat analizy dysków został następnie opublikowany przez akademika Wiaczesława Zajcewa w magazynie Sputnik i na tym wszystko się skończyło w byłym ZSRR.

W 1962 roku profesor Tsum Um Nui ogłosił, że udało mu się rozszyfrować tajemnicze inskrypcje, które mówiły o przybyciu gości na Ziemię. Mieli przybyć z odległej planety w systemie gwiezdnym Syrii. Statek kosmiczny nowo przybyłych doznał uszkodzeń i nastąpiło awaryjne lądowanie na obszarze górskim. Ówczesni mieszkańcy Khamu byli rozproszeni z przerażenia. W legendach jest wzmianka, że ​​cudzoziemcy byli odrażająco brzydcy, a miejscowi próbowali ich eksterminować. W końcu rozbitkom udało się nawiązać kontakt i wyjaśnić, że przyjeżdża w pokoju.

Kiedy nowoprzybyli zbadali uszkodzenia swojego statku, było dla nich jasne, że są nieodwracalne i będą musieli zostać i przystosować się do życia na Ziemi. Stopniowo przekazywali miejscowym wiedzę i sami ją tracili przez tysiąclecia.

Tsum Um Nui opublikował wyniki swojej pracy, ale nie otrzymał uznania, wręcz przeciwnie. Wezwał falę wrogiej krytyki. Rozczarowanemu i zniesmaczonemu profesorowi udało się wyjechać do Japonii przed wybuchem chińskiej rewolucji kulturalnej, gdzie napisał swoje odkrycia i chciał je opublikować w formie książkowej, efekt był taki sam jak w Chinach. Czytelnicy nigdy nie widzieli tej książki. Profesor Tsum przekazał swoim znajomym ze środowisk zawodowych kilka egzemplarzy rękopisu, dzięki czemu jego dzieło nie poszło w zapomnienie. Zmarł w 1965 roku.

Jego książka wzbudziła duże zainteresowanie w Europie Zachodniej i przyciągnęła wielu badaczy. W tym czasie karty zostały jednak znacząco przetasowane przez rewolucję kulturalną (1966 - 1976) i większość dysków w tajemniczy sposób „zaginęła”. Ale niektórzy zachodni badacze nie poddali się.

Ludzie upuszczają

Jednak pierwszym, który próbował go rozszyfrować, był Anglik Karyl Robin-Evans w 1947 roku, który po długich poszukiwaniach znalazł nie tylko miejsce do lądowania, ale także całe plemię zwane Dzopa (Dropa) i mieszkało z nimi przez około pół roku.

To nasuwa pytanie, skąd dowiedział się o incydencie, kiedy chiński profesor opublikował swoją pracę dopiero w 1962 roku. Robin-Evans spotkał się z polskim naukowcem Siergiejem Lolladoffem, który pokazał mu kamienny dysk z dwoma spiralnymi ramionami i opowiedział, jak go uzyskał. Kupił go podczas swoich podróży po północnych Indiach od człowieka imieniem Dzopa i podzielił się z nim historią związaną z dyskiem. Historia i płyta Karyla były bardzo interesujące. Ten artefakt jest znany jako Płyta Lolladoffa.

Przywódcą plemienia był wówczas Lurgan-La i powiedział Robin-Evansowi, że jego przodkowie dwukrotnie odwiedzili Ziemię. Po raz pierwszy 20 000 lat temu, kiedy bezpiecznie wrócili na swoją rodzinną planetę, statek zatonął po raz drugi, a obcy nie mieli innego wyboru, jak pozostać na Ziemi. Lurgan-La powiedział mu, że ludzie z jego plemienia byli bezpośrednimi potomkami gości przybyłych z systemu Sirian.

Oto jeszcze jedno pytanie: potomstwo konstelacji Wielkiego Psa również uważa się za potomstwo afrykańskie plemię Dogonów w Mali, który ustnie przekazuje swoją wiedzę i wiedział o galaktykach spiralnych wcześniej niż współcześni naukowcy.

Jest możliwe (i prawdopodobne), że przodkowie Dropsów wylądowali na Ziemi przed tymi, którzy byli przodkami Dogonów. Być może dlatego wiedza o plemieniu Mali jest znacznie bardziej „zachowana” niż ta, którą można znaleźć w legendach Wschodu.

Wysokość członków plemienia nie przekraczała 120 cm. Karyl Robin-Evans opisał swoje doświadczenia w swoich notatkach i na ich podstawie w 1978 roku (4 lata po jego śmierci) wydano książkę Sungods in Exile: Secrets of the Dzopa of Tibet, autor David Gamon. Należy zauważyć, że Gamon zaprzeczył autentyczności opowieści w 1995 roku, zainspirowany rosnącą popularnością Ericha von Dänika. Co nie znaczy, że to nie może być prawda…

W latach 90. kolejna wyprawa pozostała w tych samych miejscach, ale nie znalazła mieszkańców Dropy. Zamiast tego natrafiła na ciekawe malowidła ścienne i rzeźbione figury w okolicznych jaskiniach, które widział już Zhich Tchai, odkrywca szczątków szkieletu i dysków. Pokazuje układ słoneczny i układ gwiezdny Syrii, skąd małe kropki prowadziły do ​​„nas”. Łuk omijał Słońce, a kropki kończyły się w pobliżu niebieskiej planety. Naukowcy doszli do wniosku, że obcy widzieli trajektorię swojego lotu na Ziemię. Wiek obrazu oszacowano na ponad 10 000 lat.

Kamienie Dropa Stone

Więcej części z serii