Michael Cremo o "filtrowaniu" znalezisk archeologicznych

05. 03. 2019
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Kolejnym dowodem na to, że oficjalna historia jest zbiorem „zdartych” pseudo-historycznych mitów, jest fakt, że wiele artefaktów i znalezisk, które nie mieszczą się w określonej siatce, znajduje się w tajnych archiwach i depozytach różnych muzeów. I nie wszyscy naukowcy mają do nich dostęp, nie mówiąc już o zwykłych ludziach.

Znany amerykański badacz Michael Cremo miał szczęście, ponieważ jest członkiem Światowego Kongresu Archeologicznego, Europejskiego Stowarzyszenia Archeologów i Amerykańskiego Stowarzyszenia Antropologów. Członkostwo w tych organizacjach pozwoliło mu nie tylko zapoznać się z niektórymi artefaktami, ale także uchwycić je na zdjęciach bez konieczności wypełniania oficjalnych ankiet. Wiele z nich można znaleźć w jego książce The Hidden History of Mankind, której jest współautorem z innym wybitnym badaczem, Richardem Thompsonem.

Wykopaliska archeologiczne są sklasyfikowane

Kiedy jednak Michael Cremo poradził, aby zwrócić się do pewnych muzeów, aby część znalezisk mogła zostać zbadana przez innych badaczy, okazało się, że są opóźnienia z różnych wyimaginowanych przyczyn. Rezultatem było odrzucenie. Wynika z tego, że znaleziska archeologiczne są celowo utrzymywane w tajemnicy przed opinią publiczną, a wszystkie te wymówki i kłamstwa są zasłoną „filtrów informacyjnych”. Są one uważane za naukowe i wypuszczane w „kosmos” tylko te informacje i odkrycia, które nie są sprzeczne z oficjalną historią.

A co z tym "filtrem informacji" mówi Michael Cremo:

„W ciągu ostatnich 150 lat archeolodzy znaleźli wiele dowodów na to, że Homo sapiens istnieje od samego początku życia na Ziemi. O tych odkryciach pisałem w mojej książce The Hidden History of Humanity. ”

Filtrowanie informacji

Dowody, o której mówię w mojej książce, są one prawie nieznane ogółowi społeczeństwa, ponieważ są one poddawane tak zwanych kręgach naukowych. Filtrowanie informacji ... Intelektualista nieznacznie przepuszczalny filtr i wsparcie ustanowione opinie i wnioski. Oznacza to, że podręczniki będą pełne tych dowodów. Naukowcy opowiedzą o nich na swoich ulubionych kanałach telewizyjnych, a jeśli ludzie odwiedzą muzea, zobaczą tylko "właściwe" artefakty. Znaki, które mogą obalić oficjalną wersję, nie przejdą przez filtr i nigdy o nich nie usłyszymy.

Na przykład amerykańska geolog Virginia Steen-McIntyre umawiała datowanie wykopalisk w wykopaliskach Hueyatlac w Meksyku. Archeolodzy znaleźli tam wiele artefaktów i oczywiście chcieli poznać ich wiek. Virginia była odpowiedzialna za jego determinację, używając czterech różnych metod z kolegami i doszła do wniosku, że odkrycia mają co najmniej 250 000 lat.

Powiedziano im jednak, że nie jest to możliwe, ponieważ w tamtym czasie nie było ludzi, którzy mogliby coś takiego wyprodukować. Dlatego archeolodzy nie opublikowali swoich wyników i dlaczego? Ponieważ wiek artefaktów nie był zgodny z teorią ewolucji człowieka. Steen-McIntyers zaoferowali możliwość „odwrócenia” wyników pracy jej zespołu, ale odmówiła. Potem zaczęła mieć problemy z publikacją swoich prac naukowych i ostatecznie straciła pozycję nauczyciela akademickiego na amerykańskim uniwersytecie.

A wszystko to, mimo że jej randki nigdy nie zostały i nikt nie został odrzucony. Siły, które kontrolują obecną naukę, z pewnością nie są prawdą. Wręcz przeciwnie, próbują powstrzymać pavdę przed ludźmi. Dlatego ich słudzy ścigają naukowców, którzy chcą powiedzieć ludziom prawdę o znalezionych artefaktach, nawet kosztem ich reputacji, kariery, a w niektórych przypadkach życia.

Podobne artykuły