Nergal i Ereškigal: Boży strach przed podziemnym światem, który się nie wydarzył

23. 12. 2017
V międzynarodowa konferencja egzopolityki, historii i duchowości

Krótka historia: Mity błędnie informują nas, że Nergal - Sumeryjski bóg wojny i ucieleśnienie palącego słońca, który był w stanie sprowadzić na Ziemię zarazę i gorączkę, zajął miejsce boga podziemi siłą, z pomocą demonów Enki. Powiedział, że chce pierwszy Ereskigal zabić, ale w końcu błagała go, by pozwolił jej żyć i razem z nią rządzić Zaświatami.

Jest to oczywiście bzdura, ponieważ powszechnie wiadomo, że żaden z nich nie zamierzał wyczerpać swoich sił dla takiej małostkowości jak walka o władzę w Zaświatach. Miejsce, o które nie dbał żaden z bogów.

Neti była zmartwiona. Wydawało mu się, że jest wystarczająco dużo żalu. Jego kochanka - dama wielkiego kraju, jak ją nazywano, szła przez pałac bez duszy i też była bardzo zrzędliwa. Zrozumiał, że było jej więcej niż wystarczająco. Śmierć Gugalamy, ten nieprzyjemny konflikt z Inanną, jej siostrą - cóż, wyszło dobrze. Wydawało się, że nie jest w stanie się z tego otrząsnąć. Była w złym nastroju lub melancholii, mogła godzinami siedzieć w ogrodzie i oglądać „głupotę”. Musiałby coś z tym zrobić. Tak się nie dzieje. Kilka razy próbował z nią porozmawiać, ale na próżno. Powinna na chwilę wyjść. Może to ją wyleczy. Może.

Starał się wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafił, żeby przynajmniej pozornie wyglądał dobrze. Ale tak nie było. Nieotwarte wiadomości piętrzyły się na stole. Luali Arali nieustannie irytował go problemami, a ona wydawała się nie przejmować. Chodziła tu i tam bez duszy.

Nie lubił tego robić, ale sytuacja była nie do zniesienia. Nazwał Isimuda, człowieka o dwóch twarzach, posłańca Enki. Byli przyjaciółmi przez długi czas i obaj bardzo dobrze znali swoich dowódców. Musiał się z nim skonsultować. Musiał bronić tego, co chciał sobie zrobić, i nie chciał iść samemu do Enki.

- Posłuchaj, wiedziała, że ​​kiedy era Wodnika się skończy, Gugalamy nie będzie tutaj - powiedział mu Isimud. „Zna prawa. Nie jest taki naiwny, żeby oczekiwać cudu. Nie był w dobrym nastroju, ponieważ Enki wysyłał go gdzieś od czasu kłopotów z zejściem Inanny do podziemi. Z jednej strony cieszył się ze spotkania ze starym przyjacielem, z drugiej strony nie chciał w ogóle ingerować w pojawiające się tutaj problemy, bo oznaczały one tylko znowu pracę. Jego praca i musiał odpocząć.

Nie widział zmęczenia i irytacji przyjaciela. Ton, na który odpowiedział, nie brzmiał bardzo uważnie. Będzie musiał poczekać trochę dłużej. "Czy jesteś zmęczony?" Zapytał, podając mu grono wina.

- Okropne - powiedział, sięgając po kanapę i opierając głowę na dłoni. „Prawdę mówiąc, mam pełne zęby. Najpierw Inanna decyduje się przejąć władzę w Wielkiej Kopalni i sprawia kłopoty. Enki, jak zawsze, próbuje to naprawić, ale ponieważ nie wolno mu było dalej ingerować, musiałem wszystko odciąć. A do tego nadejście New Age i zmiana pozycji. Westchnął i spojrzał na przyjaciela. Nie miał też energii. Nagle zdał sobie sprawę, że od chwili przybycia nie robił nic poza lamentowaniem nad swoją pracą. Losowi, którego ukończenia strzeże Neti. - Wiem, że jestem dość irytujący - dodał przyjaźnie.

„To nic," pomachała Neti. „Nie powinienem był ci tym przeszkadzać." Położył się na sąsiedniej kanapie i zamknął oczy. On myślał. Zastanawiał się, jak wprawić przyjaciela w lepszy nastrój, ale nic nie przyszło mu do głowy. On też był zmęczony, a także nie w najlepszym humorze. Nienawidził tej zmiany wieku. Było to już niewygodne, oznaczało więcej pracy, a gdy doda się więcej kłopotów, prawie nie da się go opanować. Potrzebowałaby ręki chłopca. Faktem jest, że nawet w Ereškigal jest ich więcej niż wystarczająco.

- Spójrz - powiedział Isimud. Mówił do niego swoją tylną twarzą, która lubiła używać tego wykrzyknika.

„Co to jest?” Zapytał Neti, zwracając się do niego, myśląc, że w niektórych przypadkach nie ma mowy o dwóch twarzach, przynajmniej nie musiał się odwracać.

"Jak to nie ma świątyń? Czy to nie ma znaczenia? Czy nie obchodzi ją, że nie przynoszą jej ofiar, nie uśmiechają się do niej prezentami i nie lubią jej?

"Dlaczego mieliby to robić?" - pomyślał.

„Może to jest przyczyną jej dysharmonii. Jako kobiecie z pewnością pochlebiało jej to, że próbował jej ulec. Nie sądzisz? - Usiadł, oparł łokcie na udach i ukrył głowę w dłoniach. Stał teraz twarzą do Netima. To było o wiele wygodniejsze.

„Dlaczego mieliby to zrobić? Słuchaj, wszyscy wiedzą, że to i tak skończy się tutaj. Nawet gdyby błagali, błagali się więcej, próbowali robić jej prezenty lub kto wie co, i tak byłoby to daremne. Nie może wpływać na los, może tylko zaakceptować i zgodnie z ich osądem wyznaczyć im miejsce w Zaświatach. Tu kończy się jej podróż, a stamtąd zaczyna. Oni to wiedzą. Wiedzą, że jest ona niezniszczalna i dlatego nie ma świątyń i dlatego się nie poddają. Jednak myśli o niej częściej niż inni. Niektórzy ze strachem, inni z nadzieją. - Sięgnął po kieliszek wina. Pił. "Myślisz, że ona ma coś przeciwko? Czy to dlatego jest teraz taka irytująca? ”

- Nie wiem - powiedział dwulicowy mężczyzna, sięgając również po kieliszek. „Właściwie, kiedy o tym myślę, okazują jej znacznie większe zaszczyty niż ktokolwiek inny. Inni Dingirowie błagają o to, to, ale tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują. Boją się jej i właściwie cały czas o niej myślą - dlatego wciąż jest z nimi. Pod koniec podróży wyznają i odpowiadają tylko jej. Właściwie nie jest tak źle. - Rozejrzał się. Fakt, znał lepsze miejsca. Cieplej, lżej - ale tu było więcej spokoju. On też zdał sobie sprawę, że prędzej czy później trafi tutaj. Pomysł sprawił, że poczuł sprzeczność. Może Neti powie mu, czy ta chwila nadejdzie prędzej czy później - ale nie chciał wiedzieć. Przeciągnął się i ziewnął. Zakrył dłonią przednie usta, z tyłu wydając dziwne ćwierkanie.

„Co?” Zwrócił się do niego Neti, myśląc, że chce powiedzieć coś jeszcze.

Ereszkigal

- Ale nic - pomachał Isimud. „Po prostu nie mogę się tym zająć. Posiadanie dwóch śmiesznych twarzy jest bezużyteczne. Po prostu ziewnąłem. Roześmiał się i wstał. „Spójrz,” parodiował swoją tylną twarz, „zróbmy coś lub zasnijmy tutaj.” Położył dłoń na ramieniu przyjaciela i delikatnie nim potrząsnął. „Czy wiesz, co jest korzystne? Że nie możesz mnie spoliczkować. Wadą jest to, że zawsze zostaje uderzony ”.

"Chciałbym Cię wyrzucić na te głupie fora ..." odpowiedział ze śmiechem na Neti. "Co chcesz robić?"

- Posłuchaj, dawno nie łowiliśmy - powiedział jego tylna twarz, podczas gdy jego przód wyglądał nieruchomo na Netiego. Wiedział, że to wyrwie jego przyjaciela z letargu.

"Będziesz", powiedziała Neti. "No dobra, ryby i śmiech" - zaśmiał się.

Uwielbiali razem łowić ryby. Faktem jest, że zawsze wychodzili z pustymi rękami. Siedzieli na brzegu, trzymając wędki, wyglądając jak rybacy czekający na życiowy połów. Ale to trwało tylko chwilę. Potem zaczęli rozmawiać, kłócić się i wygłupiać. Stały się dziećmi, które cieszyły się dniem, flirtowały razem i dokuczały. To były najpiękniejsze chwile, jakie spędzili razem.

Myśl o tych chwilach miała siłę w obu. Biegli korytarzami pałacu Ganzira i głaskali. Nie interesowała ich w tej chwili godność swoich urzędów, a zaskoczone twarze pałacowej służby wywoływały w nich wybuchy śmiechu. Ryczeli, wrzeszczeli jak mali chłopcy, wiwatowali na sprzęt wędkarski, który znali od lat, jakby widzieli go po raz pierwszy. Z radością wybiegli na głębokie wody Wielkiej Kopalni, do rzeki Ilurugu.

Siedziała w swoim pokoju. W środku była zdezorientowana. Ona była irytująca. Była tak irytująca, że ​​działała na nerwy i nie mogła nic na to poradzić. Próbowała pomyśleć, ale chaos w środku był zbyt wielki. Miała biednych do krzyku, płaczu - nie wiedziała dlaczego, ale napięcie w środku było tak duże, że groziło eksplozją.

Na stole były wiadomości, które wiedziały jak długo i nie mogła iść do pracy. Wściekła, podsumowując wszystko od stołu do ziemi, płacząc. Nagle poczuła się strasznie samotna, bezbronna i zraniona. Była zmęczona i zdezorientowana. Wsunęła się w piłkę obok zepsutych wiadomości, szlochając.

Zaskoczył ją śmiech, który dotarł do jej uszu z korytarzy Ganzir. Na początku ją to zdenerwowało - to było coś niestosownego. Coś, co nie pasowało do nastroju, którego doświadczała. Coś, co wiedziała, ale nie słyszała przez długi czas. Po chwili zaskoczenia uspokoiła się i wsłuchała w radosny hałas, który niósł się w korytarzu. Neti? Czy był to głos właściwego strażnika bram podziemnego świata?

Obudził ją tam śmiech i hałas. Część ich radości dotarła do niej. Wzbudziło to jej ciekawość. Co spowodowało przemianę niemal szkorbutu Neti? Zawsze wydawał się być sam na sam z godnością i nagle to? Automatycznie podniosła jedną z tabletek, która toczyła się po ziemi.

O kurcze. Spotkanie w Dingir oraz ze względu na zmieniający się wiek z bankietem. Więc naprawdę nie miała na to nastroju. Postawiła stół na stole i poszła zebrać i posortować pozostałe. Nie żeby chciała, ale zdała sobie sprawę, że odkładanie tego nie byłoby rozsądne. Chciała zadzwonić do Neti i wydać mu rozkazy, ale wtedy zdała sobie sprawę, że śmiech za drzwiami należy do niego. Nie, teraz nie będzie mu przeszkadzać. Zadzwoniła do jednego z Lu.gals i wydała mu rozkazy. Inni będą czekać.

Rozejrzała się. Pokój należało posprzątać i wzięła kąpiel. Potrzebowała wyjścia. Musiała coś zrobić. Musiała zmęczyć swoje ciało na tyle, by zasnąć i trochę się przespać. Idzie popływać.

Przebrała się i poszła w stronę rzeki. Poczuła się znacznie lepiej. Nie spieszyła się. Szła powoli do głębokich wód, zatrzymując się tu i tam i podnosząc kamień, by na niego spojrzeć. Czuła wokół siebie spokój, przyćmiony kolor i odgłos swoich kroków. Wtedy usłyszała śmiech.

Usiedli na brzegu i popijali wino. Barefoot spryskał wodę ze wszystkich stron. Były przyjemnie luźne.

"Zaczynasz się starzeć, stary" - zachichotała Isimud Neti. "Nie boję się" - dodał i wypił wino.

„Hamulce, podwójne i nie drażnią starca,” odpowiedział ze śmiechem Neti, zwracając się do Isimudy. „Cóż, jeśli chodzi o wiek, to też nie zaczynałbym zbytnio od tego. Czy nie jesteś starszy ode mnie? ”

"Bzdura. Nie pozwoliłbym na to - odparł pokornie i zaczął się śmiać. "Musi się na nas rzucić. Dwaj dostojni panowie ... - urwał - ... w średnim wieku i prowadzący jak chłopcy.

"Tego właśnie potrzebowałem" - westchnęła z westchnieniem i pogrążyła się w trawie. "Potrzebowałem tego, jak soli", powiedział, wyciągając ramiona i wyciągając jak najwięcej. "Cóż, co z moją nadwagą ..." westchnął. "Słuchaj, jeśli Ereškigal szybko nie wyzdrowieje, po chwili będę kości i skóra".

„Tak,” powiedział poważnie Isimud, „wiem.” Był po prostu zmęczony, ale jego przyjaciel był bardzo zmartwiony. Wiedział, że Neti od dawna kocha Ereškigal. Sam lubił dziewczynę, chociaż czasami w ogóle jej nie rozumiał. „Wiesz, ona potrzebuje na chwilę innego zmartwienia. W końcu to strasznie zabijające. Praca, praca i praca. Kiedy ostatnio się bawiła? Ciągle się zamyka. Goście nie przyjdą tutaj i nigdzie nie pójdą sami. Jego oczy błysnęły, a czoło spojrzało na Neti. On też zwrócił się do niego i razem powiedzieli: „To będzie mężczyzna!” Zaczęli się śmiać.

Stała za krzakami, gdzie schowała się, kiedy je usłyszała. To boli. Mieli rację, a ona była samolubna. Nie zdawała sobie sprawy, że Neti musiała zrobić to, co dla niej zaniedbała. Teraz stała tam, patrząc na dwóch „w średnim wieku” mężczyzn, jak mówili, tarzających się po trawie i chichoczących jak dwóch małych chłopców. Prawie im zazdrościła. Ich śmiech był zaraźliwy i poprawiał jej nastrój. Chciała im coś przynieść, dołącz do nich…

„Hej,” powiedziała Isimudova tylna „chcielibyśmy także nożem kobietę, prawda?” Elbow trącił Netiho które wzmocnione wino z siebie jeszcze więcej opublikowany wybuchy śmiechu.

"Gdzie wziąć i nie pękać? Jest wystarczająco dużo kobiet, ale mają jedną wadę - wszystkie są martwe i trochę zimne. Tak, ciepłe delikatne ramiona - nie będziemy tu mieszkać. "

„A co z wodą życia? Wybierzemy i napijemy się. Isimud błagał trochę. Usiadł i zaśmiał się. W nim zobaczył ją plecami. Przerwał i wbił łokieć w Neti. Był lekko zawstydzony, czy ją powitać, czy nie. Nie był pewien, czy zauważyła, że ​​ją widział.

Nie chciała przedłużać jego zażenowania, więc wyszła zza krzaków. Zarażał ją ich śmiech i zaatakowała tak czule: „Więc kobieta? Czy to nie wystarczy? Zrobiła szybki krok w ich stronę i usiadła między nimi. Neti zamarła, próbując znaleźć wymówkę, przeprosiny - nieważne, ale go powstrzymała. Sięgnęła po butelkę wina i napiła się. Odcięła ich rozrywkę i zawstydziła ich. Ona tego nie chciała. Czuła się winna i nie wiedziała, co robić. Następnie zwróciła się do Isimudy: „Witam cię w tych stronach. Dobrze, że tu jesteś i że jesteś dobrym towarzyszem Neti. Dawno nie słyszałem śmiechu w tych stronach. To jest jak woda życia. Dziękuję. Podała mu butelkę. Wziął ją trochę zawstydzony, a potem uśmiechnął się i pił. Atmosfera odprężona.

Pływak na jednym z prętów zaczął się poruszać. „Ryba!” Wskazała na wędkę.

"Mam to, mam to!", Powiedziała radośnie Neti i wskazała na haczyk.

„Patrz, nie chwal się” - drażnił się Isimud, dodając do Ereškigal: „To jest, proszę pani, pierwsza ryba, którą złowiliśmy podczas łowienia i łowimy razem od dawna. Przyniosłeś nam szczęście. "

Była przyjemnie zmęczona. A więc te dwie fajne liczby - pomyślała, ale była im wdzięczna. Od dawna nie miała tak pięknego dnia. Zarażali ją dobrym nastrojem i wybrykami. Jej usta pachniały teraz pieczoną rybą i winem. W rzeczywistości była trochę pijana. - Trochę - powiedziała żartobliwie przed lustrem. Naprawdę powinna chodzić między innymi Dingirami. Inna firma z pewnością by jej przyniosła korzyści. Przeciągnęła się. Była dzisiaj naprawdę zmęczona. Przyjemnie zmęczony i nie mogę się doczekać snu.

„Okazało się całkiem nieźle,” powiedział sobie Neti. Isimud wyszedł, a najważniejsze było to, że był w znacznie lepszym nastroju niż wtedy, gdy przyjechał. Obiecał rozmawiać z Enki. Ereškigal dobrze się dzisiaj bawił. Był zadowolony. Dawno nie widział jej tak radosnej. Trochę się martwił, co stanie się jutro. Nie wiedział, czy jego nastrój się utrzyma i że nie będzie go karcił za zachowanie nad rzeką.

Sytuacja Isimuda nie wydawała się tak krytyczna jak on. Ale doświadczył tego dzisiaj, tak jak nikt inny nigdy tego nie zrobił. Zrelaksowany. Merry. Teraz będzie się martwić o swoją głowę, a on pójdzie spać. Jutro jest praca. Położył się, ale nie mógł zasnąć.

Isimud powrócił w rozbudzonym nastroju, co nie podobało się Enki. Nergal znowu grał. Facet jest humorzasty i nieszczęśliwy. Nie bez powodu Czarnogłowi nazywają go dwoma imionami. Gizzida - pan żywego drzewa, w czasach, gdy jest przychylny i w dobrym humorze, oraz Nergal - pan tej krainy, gdy staje się dla nich ucieleśnieniem gorącego upału, palącego słońca i wojny. Facet jest naprawdę nieprzewidywalny. Nawet Enlil nie może sobie z nim poradzić. Był zaskoczony, gdy przyszedł do niego i narzekał na niego. Jeśli Enlil musiał przegryźć stare kłótnie i przyjść po radę, to Nergal i ja musieliśmy być źli.

Musiał porozmawiać o tym z Isimudem i wysłać go, aby zdobył więcej informacji o tym, co chłopiec robi na Ziemi. Ale w stanie, w jakim wrócił, był prawie niezrozumiały. Potem się zaśmiał. Ci, którzy udają się do Kurnugi - Krainy Powrotu, będą bardzo niechętni, aby tam pojechać i się boją. Prawie każdy unika Zaświatów. Isimud jest wyjątkiem. Od dawna nie widział go w takim kaprysie.

Ale miał mało czasu. Zbliżało się spotkanie w Dingir i obiecał Enlillowi, że przedstawi propozycję dla Nergala. Chce niechętnie porozmawiać z Isimudem. Nie, nie bał się, że nie będzie pamiętał jego rozkazów. Tylko rozmowa będzie trochę trudniejsza. Kiedy był pijany, rozmawiał z obiema twarzami i kłócił się ze sobą. Cóż, nie poprawiło to jego nastroju, ale co można zrobić?

- Proszę, stój spokojnie - powiedział przez zaciśnięte zęby. Isimud wciąż się odwracał, próbując odwrócić się do niego, który właśnie mówił, a Enki był naprawdę zirytowany. - Posłuchaj - powiedział mu, próbując kontynuować, zdając sobie sprawę, że przejmuje zły nawyk tylnej twarzy. - W przeciwnym razie - westchnął. „Dam ci dzisiaj pokój, ale rano musisz iść i dowiedzieć się więcej o tym, co robi chłopiec. Jeśli Enlil się o niego denerwuje, nie będzie to błahostka.

Isimud skinął głową. Z tyłu czkawka. Enki zachichotał. - A więc patrz. Bardzo chciałbym wiedzieć, co zrobiliście z Netem ”.

„Jeśli tylko z Neti,” odpowiedział, ale przerwał. Wolałbym nie teraz. Mógłby zrobić jakieś bzdury i by mu się to nie spodobało. Wsłuchiwał się w Enki. Przynajmniej tak ostrożnie, jak tylko mógł w swoim stanie. Pomyślał, że wszyscy mają kłopoty i są irytujący. Chciał spać. Rano znów będzie musiał podróżować. Powoli nie był już rozbawiony. „Wtedy po prostu zwróciliśmy na to uwagę. Już będzie na niego uważać - powiedział do Enki, wychodząc. - Wiedziałbym nawet o jednej i jednym ciosem zabilibyśmy dwie muchy - powiedział. „Wyjdę rano i spróbuję dowiedzieć się, co mogę.” Zapewnił go i zamknął za sobą drzwi.

"Pomysł nie jest zły" - pomyślał Enki. "Nie mogę o tym zapomnieć."

- Do gaju - powiedział Nergal. "To znowu tutaj. Raz na, że ​​ich kraj będzie plaga, pożar lub susza, przyniesie mi to. „Znowu musiał słuchać wyrzuty Enlila, jego ojciec i Ninlil, jego matka. Jako obrońca terytorium Anny był dla nich dobry. Jeśli walczyli między sobą, próbowali zmusić go do siebie. Ale jeśli był spokojny, to ich przeklął i próbował zniszczyć wszystkie jego porażki i psoty. Był zły na siebie. Wypił piwo i uśmiechnął się. Nigdy więcej piwa tego nie smakowało.

Faktem jest, że ostatnio nie był w dobrym humorze. Nie wiedział, czy to zmiana wieku i ogólna nerwowość, która go otaczała, czy też ostatnio czegoś mu brakowało. „Coś” - ale co, nie wiedział.

Namtar, jego wierny sługa - ten, który przynosi śmierć i zniszczenie w wyznaczonym czasie - wszedł i położył przed nim tablicę z prośbą o akceptację.

"Zróbmy to jutro", powiedział mu Nergal. "Kto naprawdę chce ze mną rozmawiać? Zapytał po chwili.

- Isimud, milordzie - odparł Namtar.

Zmarszczył brwi. Wysłannik Enki, po ostatnim skandalu, zasugerował, że było to coś więcej niż poważne. Enki rzadko brała udział w tych sporach. "Do gaju ..." odetchnął, po czym spojrzał na Namtarę. "Zróbmy to jutro. Czy to pójdzie? "

Namtar skinął głową. Ta wizyta nie wpłynęła na nastrój Nergala. "Wolałbym spać", powiedział.

"Co z tego?" Zapytał Enki, wręczając wino Isimudowi.

- Nie wiem - Isimud pokręcił głową. "To jest trudne. Wydaje się, że wina leży po obu stronach. To nie jest święty - to o nim wiemy. Może być irytujący, ale wydaje mi się, że naprawdę stara się dać mu to, co im odpowiada. Pił. - Wiesz, proszę pana, słuchałem obu stron i próbowałem uzyskać informacje od tych, którzy nie są zaangażowani w spór, ale biorąc pod uwagę wszystko, mogę tylko powiedzieć, że nie jestem mądrzejszy niż na początku. Zamknął oczy. Był zmęczony drogą i tym, jak każda strona próbowała go przekonać o jej prawdzie. „Słuchaj, wciąż mamy czas. Spróbuję to wszystko zapisać, może przeczytam coś, co przeoczyłem. Spojrzał na Enki.

Enki siedział, z oczami utkwionymi i myślącymi. Isimud był zaufanym doradcą, nie mówiąc nic na wietrze. Zobaczył zmęczenie na policzkach i wysiłek, by osiągnąć jakiś rezultat. Jego ślina, przekazana Enlilowi, prawdopodobnie nie zostanie spełniona. „Nie martw się,” powiedział, „jeśli nie znaleźliśmy prawdziwy stan rzeczy, uważam, że teraz ciężko.” Potem przypomniał: „Słuchaj, fakt, że zachowanie NERGAL jest często trudne do zaakceptowania. Może masz rację, że kobieta sobie z tym poradzi. Jak myślisz, że znasz jednego?

Isimud spojrzał na niego ze zdumieniem. Nie przypominał sobie, żeby sugerować coś takiego. "A kiedy to powiedziałem?" Zapytał. "Co powiedziałem?" Dodał.

Enki zaczął się śmiać. Ale potem przypomniał mu o swoim powrocie z Arali - Wielkiej Kopalni.

- Ach - przypomniał Isimud, przerywając. Nie wiedział, czy powinien poradzić sobie z żartem Neti na temat Ereškigal. Zawahał się przez chwilę, ale w końcu mu powiedział.

„Nie miałem pojęcia, że ​​to ją tak zabrało,” powiedział Enki, kiedy usłyszał Isimudę. „To byłoby rozwiązanie. Prawdę mówiąc, masz rację, że zabilibyśmy dwie muchy jednym ciosem. Ale problem polega na tym, jak je połączyć i utrzymać w tajemnicy przed sobą i innymi. Znasz Ereškigal. Gdyby dowiedziała się, że chcemy ją poślubić, popisuje się i buduje na plecach tylko z zasady. A kiedy cię słucham, Nergal jest również bardzo nadwrażliwy na swoje ego. "

„Więc teraz będziemy swatami?” - zapytał Isimud z uśmiechem.

"De facto tak. Ale będziemy o tym wiedzieć tylko "- powiedział Enki.

- Tylko nasza trójka - sprzeciwił się Isimud - musi zaangażować Neti. Nikt nie zna jej lepiej niż on i nie może nam pomóc ”.

- Okej, tylko nasza trójka - zaśmiał się Enki, dopił wino i wyszedł. Musiał przez chwilę zostać sam. Musiał przemyśleć całą sprawę. Nie wiedział jeszcze, jaką strategię wybierze, ale wiedział, że będzie musiał postępować na podstawie tego, jak rozwinie się sytuacja. Miał plan w głowie, ale wiedział, że w tym przypadku będzie musiał dużo improwizować. Musiał przekonać Enl'a, by nie karał Nergala. Przynajmniej nie teraz.

Zbliżało się Zgromadzenie Dingira. Tydzień temu była przekonana, że ​​pójdzie za nim, ale nagle, jakby ją zostawił.

"Nie mogę tam iść, uwierz mi," powiedział Netim. "Po prostu nie mogę. Nie mogę tego zrobić. Czuła się winna, ale nic nie mogła na to poradzić. "Pójdziesz do mnie i przepraszam. Masz jakiś powód do namysłu, proszę.

Pokiwał głową. Co było do zrobienia innego? W końcu to była rozkaz jego kochanki. Spieszył się, by zgłosić tę wiadomość do Enki. Obiecał poinformować go o wszystkim, więc poszedł. Byli konspiratorami. Zdał sobie sprawę, że cieszy się tą grą. Tajne spotkania. Planowanie strategii. Zmiany w planach. To było coś nowego i pikantnego w tym samym czasie.

Enki wiwatował. To było więcej, niż się spodziewał. Nie wiedział jeszcze dokładnie, jak to ustawić, ale wydawało się, że łatwiej jest wysłać Nergala do Ereškigal, niż złożyć ich razem przed wszystkimi innymi Dingirami. Zgodził się z Enlilem, że wykona dobrą robotę Nergalowi, ale nie ukarze go - straciłby tylko pewność siebie. I tego właśnie potrzebował Enki. On będzie tym, który go podniesie.

- Ale tak nie było - zaprotestował Nergal. Desperacko pragnął tych odwiecznych kłótni. Dziś jest tak, jakby wszyscy spiskowali przeciwko niemu. Próbował wyjaśnić im całą sytuację najlepiej, jak potrafił, ale nikt go nie słuchał. Wszyscy godzinami tłumaczyli swoją wersję i wcale nie przeszkadzało im to, że poszczególne fakty się nie zgadzały, a logika się załamała. Tylko Enki sporadycznie wchodził w tę dysputę z komentarzem, ale nawet to nie było zbyt ważne. Wydawało się wtedy, że muszą uwieść własne błędy na kimś innym, aby zachować choć pozory własnej wielkości - a on był pod ręką. Nie kłócił się więc ze sobą, zrzucił na siebie winę i poszedł w róg pokoju, usiadł i zamknął oczy. W tej chwili i tak nie ma nic więcej do roboty. Nie wygra tej gry słownej.

Enki obserwował go. Był teraz w takim stanie, jakiego potrzebował. Debata wokół niego nudziła go. Wszyscy byli zdenerwowani i częściej bili bzdury niż było to zdrowe. Częściej niż zwykle. Rozejrzał się i spojrzał na Enlila. Spojrzenia się spotkały. Skinął na niego, żeby zachował spokój, nie tak źle, jak to wyglądało. Potem przez chwilę przyglądał się Anie. Zaczął być bardzo niecierpliwy. Tak, teraz jest czas.

"Wystarczy!" Krzyknął na innych. Milczeli. Enki rzadko podnosił głos i to je zaskakiwało. Wstał. Potrzebował tej chwili, by dać więcej napięcia i zwrócić na siebie uwagę. Potrzebował ich, aby mu nie przeciwstawić, i nie zaczęli się spierać, więc zmarszczył brwi, aby podkreślić swoje niezadowolenie.

- Kłócisz się tu jak ludzie, tam na dole! Nie mówię, że Nergal jest niewinny. Jest zbyt zaciekły, często pochopny i popełnia błędy jak każdy z nas. Ale na razie nie spotkałem się z nim z tym, że nie chciałby brać odpowiedzialności za swoje błędy i ponosić konsekwencji swoich czynów, czego nie można powiedzieć o wielu z was. W tym momencie wygląda na to, że próbujesz go winić za to, co sam zepsułeś, co zaniedbałeś. - Przerwał. Ponownie zmarszczył brwi, marszcząc brwi. Musiał się upewnić, że jest przekonujący. Wiedział, że gdyby przybrał tę pozę, nikt mu się nie przeciwstawił. Innym razem mógłby to zrobić Enlil. Teraz nie był zainteresowany jak najszybszym zakończeniem całej sytuacji. Spojrzał na swojego brata i powiedział spokojniej: „Proponuję to. Jeśli Nergal zostanie ukarany, wszyscy inni muszą zostać ukarani. Oto wiadomość. Jeśli chcesz znaleźć w tym jednego winowajcę, nie znajdziesz go. ”Przekazał wiadomość Enliemu i kontynuował:„ Sytuacja, która powstała, była spowodowana błędami i zaniedbaniami ze strony wszystkich. Dlatego proponuję zakończyć całą dyskusję na temat danego problemu i mieć nadzieję, że na następnej lekcji wszyscy się z niego wyciągniemy.

W pokoju było uwolnienie. Enlil podziękował mu, a Nergal uśmiechnął się do niego z wdzięcznością. Tylko An wyglądał na trochę podejrzanego. Znał swojego syna zbyt dobrze, by wiedzieć, że za tym teatrem stał jakiś plan. Czego nie wiedział. Na razie milczał i obserwował swoich dwóch synów, którzy tym razem nie kłócili się, ale współpracowali. To było niezwykłe. Bardzo nietypowe. Enki zarejestrował to spojrzenie. Uśmiechnął się lekko do ojca, aby zapewnić go, że jego zamiary nie dotyczą tego spotkania. Że tym razem nie zamierza interweniować przeciwko decyzji podjętej przez niego lub jego brata Enlila. Teraz musiał zwrócić uwagę na to, że Ereškigal tu nie ma.

Zaproszony na przerwę i skinął na Enki, żeby poszedł za nim. Wyszli z sali. Poszli korytarzem do pokoi An, a An nadal milczał. Napięcie rosło. Było całkiem jasne, że widział całą grę i to w tej chwili nie odpowiadało Enki. Nie chciał angażować innych ludzi w całą sprawę.

- Nie, żebym nie był szczęśliwy, że tym razem się nie kłócicie - powiedział do Enki. „Wygląda na to, że oboje w końcu odzyskaliście zdrowie psychiczne." Przerwał. „Więc co robisz do tej pory?" W jego spojrzeniu było zarówno oczekiwanie, jak i lęk.

„Będziesz zaskoczony, ale nic o tym spotkaniu,” odparł Enki, dodając: „Naprawdę nic. Zaufaj mi. Starał się być tak przekonujący, jak to tylko możliwe, ale wiedział, że jego ojciec nie byłby zadowolony z tej odpowiedzi. Weszli do pokoju i usiedli.

"Spójrz, Enlil poprosił mnie o zbadanie sytuacji. Cała sprawa wydawała mu się podejrzana. Tak zrobiłem. "

Odchylił się wygodnie i wyprostował nogi. Zamknął oczy. Zastanawiał się, jak zdobyć potrzebne informacje od Enki, ale nie chciał go irytować. Znał dobrze swoich synów. Znał pętle i procedury Enki. Wiedział, że gdyby za tym wszystkim nie było nic innego, zakończyłby całą bezowocną debatę na długo przed tym, zanim zrobił to teraz, inaczej niż to zademonstrował.

Spojrzał na Enki i uśmiechnął się. "Chodź! Graj je dla tego, czego chcesz, ale to, co zrobiłeś, synu, nie jest tym, co zrobiłeś.

Nie chciał ujawniać swoich planów, a wraz z każdą inną zaangażowaną osobą rosło ryzyko, że ich intencje zostaną ujawnione, a nie chciał. Z drugiej strony musiał znaleźć odpowiedni powód dla Any. „Czy byłem taki nieprzekonujący?” Zapytał z uśmiechem, ale już wiedział, że będzie musiał ujawnić prawdę.

"Za dużo," powiedział An, dodając: "Słuchaj, przekonał cię bez wyjątku - teraz mnie przekonał."

„To naprawdę nie ma nic wspólnego z tym spotkaniem, ojcze. Chodzi tylko o Nergala. Zobacz, jak sobie ostatnio radził. Zawsze był niezrównoważony, ale dawno ich nie lubiłem. Enlil też się martwi. - Przerwał. Z niepokojem czekając, aż skończy, niechętnie wyszedł na zewnątrz z prawdą: „Zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie go poślubić.” Miał nadzieję, że ta odpowiedź wystarczy i nie będzie nalegał na szczegóły, ale się mylił.

„Kim jesteśmy?” Podniósł głowę i spojrzał na Enki. „Nie sądzę, żeby w to zamieszany był Enlil. Więc kto? - Był rozbawiony tą sytuacją.

"Nie chciałbym ..."

"Będziesz musiał!" Zatrzymał go i uśmiechnął się. Enki zażenował go. Tym razem to dostał. Tym razem ma nad nim przewagę. Był z tego zadowolony.

Enki niechętnie musiał zapoznać go z planem. Nie podobało mu się to. Zapewniało go to, że An przez cały czas dobrze się bawił, nie ingerując w swoją historię ani nie protestując - ale nie podobało mu się to. Mówił i patrzył na swojego ojca, króla wszystkich Dingirów, tego, który przywrócił ciężar losu, w który teraz chciał interweniować.

"Pomysł nie jest zły", powiedział, kiedy to usłyszał. "Gdzie jest Ereškigal?"

"Ona nie przyszła. Wysłała Neti dla siebie - odpowiedział.

„Słuchaj, nie martwiłbym się zbytnio o Nergala, ale jeśli Ereškigal się dowie, będzie to niefortunne. Bądź bardzo ostrożny. Dziewczyna nie jest głupia i potrafi bardzo szybko zerknąć przez większość planu. Aby zakończyć to, kiedy już ingerujesz w ich los… ”

"Nie chciałem ingerować w twoją okolicę, ojcze." Enki przemówił do niego.

Zatrzymał go i zaczął się śmiać. "Proszę, nie zbesztam cię. Po prostu chcę wiedzieć, jak chcesz je połączyć, kiedy nie ma Ereškigala? "Przez chwilę Enki był zakłopotany, a następnie dodał:" Co mogę dla niego zrobić? "

Prawie jej było żal. Teraz, kiedy on sam wypadł z gry, wyglądało to tak, jakby wszyscy spiskowali przeciwko Ereškigal. Nawet Enki dodał. Mógł przynajmniej bronić się przed ich oskarżeniami i niestosownymi uwagami, ale ona nie mogła. Nie wierzył, że jej nieobecność tutaj wynikała z dumy. Musiała mieć powód, dla którego nie przyszła i nie wysłała Neti dla siebie. Nagle nie chciał wykonać powierzonego mu zadania.

Stał przed lustrem. Kąpana, przystrzyżona i przystrzyżona broda.

"Jeśli zostaniesz do tego powołany, aby nie uczestniczyć w Wielkim Zgromadzeniu, zrób to przynajmniej odpowiednio", powiedział mu Enki, zanim odszedł.

Nie zaprotestował przeciwko jego uwadze. Enki miał rację. Jego wygląd był ostatnio zaniedbywany bardziej niż zwykle. Stał przed lustrem, zastanawiając się, jak dać jej do zrozumienia, że ​​jej nieobecność na spotkaniu wzbudziła ogólne niezadowolenie, tak że bolało jak najmniej. Ereškigal było dziwne. Małomówny. Bez uśmiechu. Kiedy mówiła, mówiła zwięźle, cicho i krótko. Rzadko angażowała się w ogólną wesołość, zwykle wychodząc natychmiast. W rzeczywistości zdał sobie sprawę, że jedynym Dingirem, z którym mogła spędzać więcej czasu, był Enki. Mogła się śmiać w jego obecności.

Nie był zadowolony ze swojego zadania. Podróż będzie długa, ale przynajmniej będzie przez chwilę sam, z dala od odwiecznych kłótni i kłótni. A także pod jego nieobecność nie będą w stanie usprawiedliwić go. Zdał sobie sprawę, jak cała debata go zepsuła. Wewnątrz wciąż był bardzo zły, machając z boku na bok. Najlepiej to wszystko uśpić.

Pośpieszył za Ereškigal. Wiedział, że nie będzie zadowolona z wiadomości, i nie wiedział, ile czasu miała do przybycia Nergala. Musiał się upewnić, że wszystko się ułoży. Nosił od niej kilka smakołyków i był w swoim umyśle uspokojony, że może to przynajmniej trochę ją rozweselić.

"Pozwól im odejść ..." powiedziała, gdy powiedziała jej, że jej nieobecność była przestraszona przez innych i że Nergal oficjalnie ją wysłał.

"... gdzieś ..." - powiedział do niej. Nie lubił używać ostrych słów. Wydawał się nieco nieodpowiedni.

- To też - dodała spokojniej, patrząc na smakołyki, które przyniósł. „Co z tym zrobimy?” Zapytała go. Wiedziała, że ​​jej nieobecność na spotkaniu nic nie da, ale oficjalne upomnienie wydało jej się zbyt trudne. Wiedziała również, że Neti musiała wymyślić mocne przeprosiny, więc była czujna.

"Nic", odpowiedział. "Słuchajcie, wszyscy byli trochę bardziej nerwowi niż kiedykolwiek, więc wywołali w was złość, pani. Kiedy rozważam, co mogą dla ciebie zrobić? Nic. Roześmiał się. Najpierw zaśmiał się, ponieważ otrzymał ten raport lepiej, niż się spodziewał, ponieważ ich plan stawał się coraz silniejszy. "Po prostu bierzemy to tak ciepło, jak to możliwe, a my go usłyszymy". "Osobiście uważam, że nie chciał tego robić. Na spotkaniu cierpiał ... "Krótko mówił o konflikcie, który dotyczył interwencji Enki na rzecz Nergala. Wiedział, że wzmianka o Enki ją uspokoi. Poddał się, zostawił ją samą i podjął pracę. Kiedy go nie było, to było więcej niż wystarczające.

Wciąż odpoczywał, wyczerpany długą podróżą. Neti powitała go uśmiechem, który go ucieszył. Cały czas zastanawiał się, jak jej powiedzieć, co ma do powiedzenia. W końcu zdecydował się ujawnić prawdę. Wzrosło w nim poczucie, że ich gniew jest nieuzasadniony, więc chciał jej powiedzieć, że gdyby nie jego nieszczęśnicy, jego wizyta tutaj też by się nie wydarzyła.

Neti przyszedł z sugestią, że nie chce się po drodze kąpać. Chętnie przyjął ofertę. Kąpiel mogła odpędzić zmęczenie i wprawić go w lepszy nastrój. Zdjął więc ubranie i narzucił na siebie tylko bawełniany płaszcz. Poszedł w kierunku basenu, pośrodku ogrodów Ganzir.

Spotkali się w połowie drogi. Szła obok niego, ubrana w półprzezroczystą sukienkę, która opadała lekko na jej kruche ciało. Jej czarne włosy opadały na ramiona i przypominały wodospad. Trzymała w dłoni znak i czytała idąc. Ona go nie widziała.

Był zaskoczony jej wyglądem. Na spotkaniu w Dingir zawsze wybierała ciemną sukienkę, ciężką i bogato zdobioną, z uczesanymi włosami i w większości zakrytą turbanem. Wydawała się napięta i surowa. Podszedł do niej i lekko dotknął jej ramienia.

- Ach, jesteś tutaj - powiedziała, patrząc na niego. Spojrzała na niego i milczała. Nadal myśli o nieprzeczytanej wiadomości, którą właśnie dostarczyli. Zaskoczył ją również jego wygląd. Strzyżone włosy i broda. Całkiem ładne ciało, naznaczone kilkoma bliznami po kontuzjach w walce. To promieniowało mocą.

„Witaj, proszę pani,” przywitał ją, otrząsając się z zaskoczenia. „Przepraszam, że przeszkadzam, ale skorzystałem z oferty Neti i chciałem się wykąpać, zanim cię poznałem.” Patrzył na nią. Lubił ją. Podobał mu się sposób, w jaki stała przed nim, z lekko pochyloną głową, żeby mogła zajrzeć w jego oczy, bez wstydu, że złapała ją półnagą.

Uśmiechnęła się. "Ja też cię witam, Nergale. Wiem, przyszedłeś, aby zrobić mnie, bo nie uczestniczyłem w spotkaniu. Ale to będzie czekać. Teraz proszę, odpocznij. Spotkaj się z nami, jeśli chcesz, na kolacji. "

Skinął głową, a ona ponownie spuściła wzrok na stół i ruszyła dalej. Odwrócił się do niej. Spojrzała także wstecz, gdy szła, potknęła się i upadła. Talerz wypadł jej z ręki i wylądował na trawie. Pobiegł szybko do niej i pomógł jej wstać. Jej kolano było zakrwawione, więc wziął ją w ramiona i zaniósł do pałacu Ganzir. Zaśmiała się. Nie jęczała jak wielu, których znał, ale śmiała się z jej niezdarności. To było miłe.

Neti wyjrzała ze swojej kryjówki. Sprawdził oczami, czy pozostał niewidoczny. Podniósł talerz z trawą i zaniósł go do gabinetu.

Leżała na łóżku z głową na piersi i słuchała bicia serca. Potem zaczęła się śmiać. Warknął. Nie wiedziała, czy powinna to być kwestia czy przejawem niezadowolenia, i wyjaśnił: „Taki nagana będzie wytrzymać nawet więcej,” powiedziała, zwracając się po drugiej stronie. Kolano nadal bolało i musiała znaleźć wygodniejszą, wygodniejszą pozycję.

Wzmianka o naganie odwdzięczyła się nieprzyjemnym uczuciom, które pozostały po spotkaniu Dingira. Zamknął oczy. Ślepo poczuł jej głowę, przyciągnął ją do siebie i pocałował.

"Zasadniczo wzięła to dla mnie", powiedział. Musiał zeznawać, a on dokładnie opisał całą sytuację, która się tam wydarzyła. Był wdzięczny Enki za opanowanie sytuacji, jak mu się udało, ale było mu przykro, że nie.

Słuchała uważnie. Coś tu było nie tak. Coś było innego niż powinno. Nie wiedziała jeszcze co, ale stała się czujna. Zachowanie Enki było w tym przypadku niezwykłe. Ponieważ ona nie przyjechała, nie zrobiłby tego w ten sposób, a wręcz przeciwnie, spróbowałby szybko załatwić całą sytuację. Zaostrzył też spory o Nergala. To nie było dla niego typowe. Że się zestarzeje? Wtedy przyszło jej do głowy. Wtedy dotarło do niej zdanie dwóch „dżentelmenów w średnim wieku”, leżących nad rzeką. Pomyślała. Wahała się, czy mu powiedzieć. W końcu zdecydowała się być z nim szczera. Tego faceta nie można było wyrzucić. Lubiła to. Fakt, był czasem bystry, czasem zły jak poirytowany pies, ale jej się to podobało.

Puściła go. Odwróciła się, żeby go zobaczyć. Pocałowała go w usta i delikatnie odsunęła się od niego.

"Posłuchaj, powiem ci coś teraz, ale staram się nie uciec. Cała sytuacja, jak to opisujesz, wciąż mi nie pasuje. Powiem ci, jak to widzę. Słuchajcie dobrze i bądźcie ostrożni, jeśli się mylę. "

Zauważył. Opowiedziała mu o spotkaniu nad rzeką Isimudem i Netimem, o zdaniu, które przypadkowo usłyszała. O tym, jak się śmiali i mówili, że chcą faceta. Nie wyglądał na podekscytowanego i widziała narastający w nim gniew. Ale potem się uspokoił. Milczał. Chciała się do niego przytulić, poczuć ciepło jego ciała, ale w tej chwili nie miała na to odwagi, więc odsunęła się jeszcze bardziej. Przyciągnął ją z powrotem do siebie.

"Wtedy nas dostali." Powiedział ze śmiechem i wciąż trochę oddychał. "Cieszę się, że z nimi walczyłem, ale z drugiej strony cieszę się. Naprawdę to lubię. Przytulił ją mocno. Nie mogła oddychać, więc zaczęła się bronić. Zwinęli się na łóżku.

Neti pobiegł za Isimudem, aby poinformować go, że wszystko idzie dobrze. Nawet dużo lepiej, niż się spodziewali. Cieszyli się, jak ten plan zadziałał. Myśleli, że to kolejna zabawka. Wrócił do domu w dobrym humorze.

"Myślę - krzyczała na niego spod prysznica - że nie powinna tak po prostu przechodzić."

Poszedł za nią, żeby lepiej słyszeć. "Czy masz plan?" Zapytał.

„Nie, jeszcze nie,” odpowiedziała ze śmiechem. „Więc 'dżentelmeni w średnim wieku' chcą się bawić. Dlaczego nie. Słuchaj, jeśli chcą zagrać, zostawmy ich, ale trochę zmienimy ich grę. Trošičkuuu… ”powiedziała, idąc za przykładem Isimudy. „Mogłabym im trochę skomplikować. Co powiesz? ”Wyszła spod prysznica i zdjęła ręcznik z jego rąk.

"Jak?"

"Jeszcze nie wiem," powiedziała, myśląc. Potem położyła mu ręce na szyi, nadepnęła na palce i pocałowała go w nos. "Właśnie dlatego jeszcze nie wiem".

Szedł nerwowo po pokoju. Nastrój był kpiną i jego oczy przeszyły Enki. "Że zacząłem to mieszać. Że cię wpuściłem. Był pełen udręki. "To, co pamiętam, to to, że nigdy tego nie zrobiła. Jak Nergal ją uraził? Czy wiesz o tym?

Enki ze złością potrząsnął głową. „W ogóle nie rozumiem. Na próżno próbuję dowiedzieć się, co się stało. Gdyby była zdenerwowana, że ​​ją skarciliśmy lub że była zirytowana przez Nergala. Narzeka. Teraz się dąsa. Odmawia również rozmowy z Netimem. ”Do tej pory plan przebiegł dobrze. Nie rozumiał, co mogło pójść nie tak. „Prawdopodobnie poczuła się urażona przez Nergala. Czasami zachowuje się bardziej niż niemożliwe. Musiał ją zdenerwować, kiedy poprosił o głowę. Odebrał i spojrzał na Anę.

"Przekonajmy się, jak dobrze to naprawić", powiedział bardziej zadowolony. Zaczął mieć dość Dingr. Ereškigal był zmartwiony jego groźbami. Nie znał jej. Zrobiła coś gorszego niż Inanna. "Gdzie właściwie jest Nergal?" Zapytał Enki, siadając.

„Też chciałbym wiedzieć. Nadal gdzieś leci. Jest tam przez chwilę, potem na chwilę - ale przede wszystkim poza zasięgiem. Nie przyjmuje wiadomości i unika innych. Najwyraźniej nadal jest obrażony. "

"Dorwij go. I szybko! ”Powiedział mu. „Musimy wydostać się z niego, co faktycznie się tam wydarzyło i ocalić, co się da. Musi wszystko naprawić, zanim Ereškigal stanie się jeszcze bardziej zły i powstrzyma nas przed dostarczaniem metali. Znasz ją lepiej niż ja i wiesz, że może być dość uparta, jeśli chce. ”Westchnął i dodał:„ Może powinieneś ją uspokoić ”.

Usiadł przy ogniu i wpatrywał się w płomienie. To go uspokoiło. Grał z Mistrzostwami Europy - płytą przeznaczenia Ereškigal. Wyciągnął ją z jej gardła, kiedy się żegnali.

"Jeśli nie chcesz," zwrócił mi uwagę. "

Pomyślała i powiedziała: "Pomyśl o tym dobrze. To nie jest najładniejsze miejsce. Jest zbyt daleko od światła Utu, a praca jest ciężka. Nie będziesz mógł cieszyć się wizytą ani śmiechem. Co więcej, ten wieczny chłód. "Spojrzała na niego i raz jeszcze powiedziała:" Myśl dobrze. "

"Ktoś powinien wreszcie ochłodzić ten płomienny upał, który mi przypisują," odpowiedział żartobliwie, dodając: "Myślę też, że facet tego potrzebuje."

Wiedział, że Enki odmówił wizyty. Przez chwilę. Przez chwilę muszą ich unikać. Przez chwilę musi być nieosiągalna. Następnie gra się kończy.

Spojrzał na ME - talerz przeznaczenia w jego palcach. Na talerzu, który na zawsze łączy jego przeznaczenie z losem Ereškigal. Nie, nie żałował. „To jeszcze nie jest właściwy moment”, powiedział do siebie, zawieszając go na szyi i wkładając pod koszulę.

"Nic nie wiem" - powiedział, stojąc przed Anemem i Enkim. Był oszołomiony i zdezorientowany. "Za co właściwie mnie za to winisz?" Zapytał oboje.

Spojrzeli na siebie. Co mam mu powiedzieć? Nikt nie znał przyczyny złości Ereškigal. Próbowali go znaleźć, ale na próżno. Spekulowali, kłócili się i ostatecznie zdecydowali, że najprawdopodobniej będzie to obraza próżności lub zazdrości.

„Diabeł wiedzieć o kobietach” - powiedział wtedy An, kiedy Enki wrócił niespodziewany. Ale sytuacja zaczęła się pogarszać. Dingir narzekał, bo się bali. Ereškigal był tym, który strzegł granic Kuru. To ona określiła porządek podziemi i zapewniła ochronę martwym duszom. To ona od wieków utrzymywała jego stanowczy porządek i decydowała, kto zostanie przyjęty, a kto wróci. Jej kraina była rozległa i głęboka, ciemna i zimna, ale dostarczała im bogactwa metali i minerałów, tak potrzebnych do dalszej działalności. Nie wiedzieli, co mu powiedzieć, więc przez chwilę milczeli, odkładając moment, w którym będą musieli wyjść z prawdą. Kiedy będą musieli przyznać, że nie znają prawdziwego powodu jej oderwania się.

On też milczał. Milczał i czekał. Enki zabrał głos. Przyznał, choć niechętnie - i było dla niego jasne, że powód nie jest dla nich jasny. Przyznał również strach przed możliwymi konsekwencjami. Teraz już nie grozili ani nie wyglądali surowo.

„Posłuchaj, nie wiemy, co się naprawdę wydarzyło. Znasz kobiety i ich nastroje. Teraz nie zamawiamy, ale proszę. Będziesz musiał ponownie udać się do Kurnugi - krainy powrotu i spróbuj jakoś ją uspokoić. Gdyby spełniła tylko połowę swoich gróźb, byłaby to katastrofa. Enki powiedział mu przyjaźnie, wzdychając. „Wiesz, jeśli to nie jest dobre, będzie musiało być złe - chociaż nie chcę. Dam ci czternaście demonów, po jednym na każdą bramę podziemnego świata. Pomogą Twojemu Gallusowi walczyć, jeśli są w najgorszym stanie. Ale chcielibyśmy, żeby to zostało ustalone na dobre. Westchnął.

Stał cicho, nasłuchując. Obserwował ich na przemian, zauważając, jak rośnie ich zakłopotanie. Enki skończył, a on nadal milczał. Napięcie rosło. Następnie sięgnął do kieszeni, wyciągnął stół przeznaczenia Eeshkigala i zawiesił go na szyi. - Myślę, że to nie jest konieczne - powiedział, odwracając się i wychodząc za drzwi. Pozwolił dwóm niekompetentnym słowom zaskoczenia i szeroko otwartymi ustami stanąć na środku pokoju.

Podobne artykuły